czwartek, 29 maja 2014

"Super food"-czy takie super?


Super food.
Co to takiego. Cóż gdy przetłumaczymy to z języka angielskiego dosłownie otrzymamy-super jedzenie.
Jest to termin głownie używany do marketingu. Nie stosowany przez specjalistów do żywienia czy też dietetyków.

Produkty super food to nic innego jak produkty o wysokiej wartości odżywczej które przewyższają inne artykuły spożywcze. To bomba witaminowa, mająca dużo składników mineralnych,aminokwasów,enzymów oraz substancji bioaktywnych. To żywność naturalna, nieprzetworzona.



Jakie produkty nazywamy super food?

Oto tylko niektóre przykłady. Jest ich o wiele więcej...zachęcam do "pożerania" ich. Warto.

Otręby- jak wiecie są bogate w błonnik. Dodane dwie-trzy łyżeczki do owsianki zmniejszają ryzyko zachorowania na raka jelit.

Imbir-ułatwia trawienie i łagodzi mdłości. Ale to tylko dwie właściwości imbiru. Wskazany jest przy przeziębieniach. Dodawaj cieniutkie plasterki do ciepłych napojów. Mniam.

Jagody goji-znalazłam je całkiem przypadkiem przy robieniu domowego peelingu do ciała. Całkiem przypadkiem również zjadłam jedno. I wiecie co....super sprawa. I dowiedziałam się ze to najzdrowszy owoc na świecie. Więc zajadam i zajadam. Zawiera wapń,przeciwutleniacze, minerały i witaminy. Dodaj do owsianki lub wody.

Awokado-a to niespodzianka. Jeśli chodzi o zdrowie awokado zawsze wygrywa i jest nie rozerwalnym elementem w mojej kuchni. Jako masełko na kanapeczkę...Zawiera przeciwutleniacze i witaminy które wspomagają prace serca i układu krwionośnego. Jest wiele zastosowań owego warzywa np. jako pasta na kanapkę czy dodany do sałatki.



Stewia-moje kolejne odkrycie. Stewia czyli cukier. Jest o wiele słodsza bo aż o 35 razy aniżeli cukier który wyrabiany jest z buraka cukrowego i do tego o wiele wiele zdrowsza. Nie zawiera kalorii dodatkowo.Hamuje również łaknienie jak i nie niszczy zębów. Same plusy. P.S..Jednak polecam jedynie stewie w proszku, ta świeża lub susz podwyższa zły cholesterol.

Kiełki (np. brokuła)- kiełki to nie rozłączny element mojego śniadania. Kanapka=kiełki, sałatka=kiełki nawet gdy zjadam mój miks poranny-kurczak i warzywo dodaje do tego jeszcze kiełki. Są cudowne. Najbardziej lubię rzodkiewki-lekko ostrawy posmak ale i neutralne właśnie brokuła. Kiełki zawierają sulforafan czyli związek siarkoorganiczny który wspomaga detoks w organizmie. Blokuje wzrost niektórych komórek nowotworowych.

To jedynie przykłady. Pamiętajcie że produkt naturalny i nie przetworzony możemy nazwać "super food". To coś co dobrze na nas wpływa. Na nasze samopoczucie. Coś co jest takie jakie matka natura je wydała.

To również produkty które ostatnio są bardzo na fali i coraz więcej ich na sklepowych półkach.
A wy skusicie się?

wtorek, 27 maja 2014

Tatuaż-jak wpływa na nasze ciało.

Dziś troszkę inny temat. Zupełnie inne aniżeli dotychczas.Temat odrobinę mi bliski. Tatuaże.
Posiadam dwa od ponad roku. Czy żałowałam? Nigdy, chce kolejny. Ważne jest znaleźć dobre studio, profesjonalnego tatuażystę. Ja takiego znalazłam :)
Tatuaż to decyzja na całe życie. Wzór musi być dokładnie przemyślany byś po latach nie musiała się go wstydzić.


Gdy byłam mniejsza uważałam,że tatuaże to jedynie "ozdoba" więźniów. Złe wykonanie oraz jakość. Tylko bandyci, kryminaliści,złodzieje.
Ale nagle dostałam olśnienia.
Pierwszy to niewielki. Chciałam zobaczyć czy jestem wyczulona na ból czy przyjmie go w ogóle mój organizm, moja skóra. Cóż zbyt kreatywna nie byłam. Tatuaż na środkowym palcu lewej dłoni przedstawiający znak nieskończoności(owy znak odnosi się do wielu aspektów mego życia).
Pięknie się goił,dobrze wyglądał. Był i kolejny a raczej jest. Ręka Fatimy-znak chroniący przed złem. Wciąż jedynie kontury,brak czasu na wypełnienie. Wybiorę się na wykończenie jak i na kolejny. Tym razem nadgarstek i cytat z piosenki. Jakiej? Pokaże po zrobieniu :)
Ale cóż tatuaż to nie tylko ozdoba, czasami potrafi szpecić, zamykać nam drzwi do kariery a tradycjonaliści potrafią "krzywo" na nas patrzeć ze względu na "wieczną ozdobę".
Jak wpływa na nasz organizm? Co się z nim dzieje podczas zrobienia tatuażu?
Na te pytania spróbuje odpowiedzieć.
Tatuaż to nic innego jak modyfikacja ciała polegająca na wpuszczaniu tuszu do skóry właściwej co prowadzi do zmiany jej koloru.

Historia tatuażu oraz jego rytuału wywodzi się już z początków naszego istnienia a mówią o tym liczne zabytki archeologiczne. W starożytnej Grecji tatuaż był oznaką godności i szlachetności a w Chinach w 100-300 latach p.n.e. oznaczano nimi wojowników. W innych kulturach wdowy  tatuowały sobie podniebienia,w jeszcze innych uśmierzały ból albo chroniły przed urokami.
W wieku XVIII mężczyźni tatuowali sobie ciała z oznaką swego fachu(żeglarze,cieśla,szewcy).
Angielski żeglarz  John Gore(oficer) który w XVIII wieku pływał po morzach jak i oceanach informuje nas że prawie całe ciała tubylców z plemienia Atin pokryte były czernią "Mają czarne dupy,czarne brzuchy, i czarne nogi, ich kobiety mają tylko czarne nogi. Czarną farbę przygotowują z dymu i tłustych orzechów i w razie potrzeby rozrabiają z wodą, trzymają w skorupach z orzechów kokosowych. Do operacji używają płaskiej kości lub łupiny, w których nacinają od trzech do dwudziestu zębów w zależności od fazy operacji. Narzędzie zanurza w farbie i przyciskają do skóry, aż wypłynie krew z niej. Znakowanie przechodził każdy miedzy 14. a 18. rokiem życia"
W wieku XX bardzo sławne były pokazy wytatuowanych ciał.Owe kobiety wzbudzały wielkie zainteresowanie mężczyzn które także były roznegliżowane(cóż nie dziwie się).
Ale w wieku XX tatuaż to nie tylko ozdoba ale i np. emblematy którymi naznaczano więźniów, którzy mieli je wypalone bądź wytatuowane.
To również "grawer" żołnierzy formacji III Rzeszy. Symbol "SS" był pomocny przy identyfikacji zbiegów. Tatuowano również grupy krwi żołnierzom
Cóż gdyby nie wiek XX tatuaże nie stawałyby się tak popularne. To właśnie wtedy zaczęły powstawać profesjonalne salony, powstały sklepy z sprzętem zaczęto organizować spotkania, zloty konkursy związane z tym zjawiskiem. Cóż XX wiek był niewątpliwie "złotym wiekiem tatuażu".



Oto krótka historia tatuażu. Teraz skupimy się na jego wpływ na nasz organizm.
Cóż to o czym napisze wcale nie musi się wydarzyć. :)
Oczywiście że po zrobieniu tatuażu mogą zrobić się powikłania. Ale to wszystko zależy od Ciebie już przy wyborze studia zastanów się i poczytaj o nim. Nigdy nie rób go u kogoś kto nie ma kwalifikacji do tego.
Uszkodzenie skóry może doprowadzić do zakażenia, ponieważ zadaniem skóry jest ochrona przed drobnoustrojami.Tusz z kolei może podczas tatuowania wywołać negatywne reakcje organizmu związane z jego nietolerancją tzw. alergią.

Ważna jest sterylizacja sprzętu,otoczenia oraz i skóry. Sama sprawdź miejsce gdzie tatuażysta sterylizuje sprzęt a także w razie braku pewności poproś o certyfikat dbania o higienę.
Skóra po zabiegu podatna jest przez kilka tygodni na zagrożenia takie jak wirusy, bakterie, grzybice oraz alergie.
Jednak gorzej ma się sprawa pod zrobieniu już tatuażu.
Bardzo rzadko jednak występują gdyż zależy to od higieny.
Powikłania mogą również zajść jeśli tatuaż zrobiony jest we wrażliwym miejscu t.j. genitalia,skóra głowy czy twarz.
Zdarzają się jednakże i powikłania pomimo dbania o higienie i nawet na miejscach które nie sa zbytnio delikatne.
   -atrofia(przewlekły zanik mięśni bezpośrednio przylegający do tatuażu)To nic innego jak uszkodzenie nerwów. Powikłanie objawia się od 3-6 miesięcy po wykonaniu tatuażu i wiąże się z osłabieniem mięśni, mrowieniem a nawet paraliżem. Utrzymuje się nawet do kilku lat.
    -wstrząs anafilaktyczny to silna reakcja alergiczna która może i zabić. Warto przed zrobieniem tatuażu zrobić badania na alergie na tusz.
    -zakażenie bakteryjne czyli wrzody ropne. Najbardziej niebezpieczny to wirus HIV oraz wirus zapalenia wątroby typu C i B. Dochodzi do nich na wskutek nie dbania o sterylność miejsca pracy oraz narzędzi.

Kto  z nas nie myślał o zrobieniu tatuażu? Cóż zapewne każdy. Ale to decyzja na całe życie. Warto ją przemyśleć.

A może wy macie tatuaż? Co dla was oznaczają? Jakieś złe historie z nim związane? Komentujcie :)

czwartek, 22 maja 2014

Przepis na domową nutelle.


Teraz czas by odrobinę zgrzeszyć. :)

Przepis na swoją własną, domową nutelle. Bardzo prosty i szybki...a owe czekoladowe smarowidło uwielbiane przez miliony na świecie staje się o wiele zdrowszą wersją.

"Wieszamy" nutelle kupną i zastępujemy własną.

Produkty potrzebne nam:
-2/3 szklanki orzechów laskowych
-3/4 mleka zagęszczonego
-3 łyżki miodu
-tabliczka gorzkiej czekolady

Przygotowanie:
Prażymy orzechy na patelni przez 5 minut po czym przekładamy na szmatkę i pocieramy po czym blendujemy. Gotujemy mleko po czym dodajemy czekoladę oraz miód. Dodajemy orzechy i całość miksujemy. Wstawiamy do lodówki.

Prawda że łatwy i szybki przepis? :)

Woda-jaką wybrać?

Każdy z nas wie, że woda to samo zdrowie, że jest najważniejsza. Bez niej max. przeżylibyśmy 7 dni gdzie bez jedzenia aż do 4 tygodni( niektórzy twierdzą że nawet do 73 dni gdy mamy zasięg do wody). Niewątpliwie woda to życie. Uwielbiam wodę. Czystą,krystaliczną, pyszną często z dodatkami świeżych owoców czy np. ogórka która wspaniale gasi pragnienie.
Jednak pytanie. Jaka jest najlepsza?
Butelkowana, przegotowana czy może prosto z kranu? Postaram się dziś na to pytanie odpowiedzieć.



Kto z nas nie słyszał od babci czy mamy "Nie pij wody z kranu bo będziesz miał kamienie". Nawet ja to słyszałam. U mojej babci zawsze stał dzbanek(czerwony) z przegotowaną już wodą. Nie pozwalała pić jej bezpośrednio z kranu. Czemu? Sama nie wiem. Popijałam ją zawsze po wf-ie w szkole. I nic nigdy się ze mną nie działo. Za to okropnie bolał mnie brzuch po wypiciu przegotowanej wody.
Okazuje się, że po przegotowaniu wody substancje szkodliwe nie ulegają rozpadowi a wręcz przeciwnie-zagęszczają się. Woda w większości polskich miast jest zdatna do picia, gdyż zostaje kontrolowana więcej niż 1 raz dziennie pod kątem bakterii i zanieczyszczeń. Kamień którego  tak wszyscy się obawiają osadza się w czajniku ale nie występuje bezpośrednio w wodzie z kranu.
Na wpływ wody z kranu ma również miejsce w którym mieszkamy. Jeśli to przedwojenna kamienica stan rur ma ogromny wpływ na smak wody i nie pomoże nawet filtr.


Najwygodniejszym jednak sposobem dla nas jak i dla mnie niewątpliwie jest zakup wody butelkowej.
Zgodnie z prawem są 3 rodzaje wód butelkowanych:

- naturalne wody mineralne-to woda której po prostu chcemy się napić. Ma ona podobny skład do wody płynącej z naszych kranów. Płacimy dokładnie za to samo co mamy w kranie.
-woda mineralna- to woda która uzupełni minerały i mikroelementy. Ważny jest tu stosunek do siebie np. wapnia do magnezu, który powinien wynosić 2:1
-woda stołowa-to woda mineralna lub źródlana wzbogacona o konkretne sole mineralne. Pijąc taką wodę dostarczamy naszemu organizmowi minerały kompleksowo.

Osobna grupa to wody lecznice; są to wody stosowane w konkretnych chorobach lub schorzeniach.

Wodę najczęściej sprzedaje się w plastikowych butelkach, które najczęściej wchodzą w reakcję obojętną dla naszego zdrowia. Jednak woda w butelkach szklanych najlepiej ciemnych jest o niebo lepsza,zdrowsza i bardziej ekologiczna niż w plastikowych.

Prosty wniosek: ODKRĘĆ KRAN I PIJ DO WOLI!!



P.S.: jeśli jednak smak wody z kranu nie przemawia do Ciebie polecam zakupić butelkę booble. To rewolucyjna butelka wielokrotnego użytku. Zdrową, pyszną wodę możesz mieć zawsze przy sobie. Posiada w sobie wymienny filtr węglowy(gdy woda przepływa przez owy filtr jony ujemne zanieczyszczeń są przyciągane do powierzchni granulek węgla). Warto w nią zainwestować, szczególnie teraz gdy robi się coraz cieplej. :)

Pamiętaj. Zawsze miej przy sobie butelkę wody.

środa, 21 maja 2014

Warzywa bogate w białko.


Warzywa na ogół nie są dobrym przykładem produktu który zawiera dużą ilość białka. Jednakże ja wam przedstawię 5 znane nam jak i może lubiane(a może i nie) warzywa które mogą  zafundować nam duży zastrzyk wartościowych aminokwasów.
Najbardziej białka potrzebują osoby które niewątpliwie uprawiają sport bądź wykonują ciężką prace fizyczną. To własnie dzięki białku nasze mięśnie mogą wzmacniać się jak i odbudowywać.
Jednakże białka zawarte w poniższych wymienionych warzywach nie zawierają wszystkich potrzebnych nam aminokwasów. Trzeba także jeść produkty z pełnego ziarna, drobiu,ryb oraz nabiału.


A więc zobaczmy jakie warzywa mogą "pochwalić" się dużą zawartością białka.


1.Fasola i groszek
Każde pół szklanki fasoli zawiera 4,5 grama białka, a groszku – 3,5 grama, dlatego nie wahaj się wykorzystywać tych warzyw w codziennym gotowaniu. Zupa-krem z groszku która jest wyborna, sałatka? Eksperymentuj z fasolą i groszkiem na zdrowie!

2.Pieczone ziemniaki
Kolejne zaskakujące źródło białka? Ziemniaki! Średniej wielkości ziemniak ma w sobie 3 gramy białka. Potrzebujesz pomysłu na podrasowanie tradycyjnych, pieczonych ziemniaków? Nadziewane kozim serem, szpinakiem i zapieczone w piekarniku to idealna kompozycja smakowa.
3. Szpinak.
W pozycji drugiej wspominam o szpinaku a on także posiada w sobie duża ilość białka. Posiada w sobie aż 3g białka w połowie szklanki szpinaku. Dodaj go do ulubionego smoothie a zyskasz nie tylko na wartości odżywczej a i na pięknym zielonym kolorze.
4. Brokuły.
Jak się okazuje, brokuły to nie tylko doskonałe źródło błonnika, ale i białka – pół szklanki tego warzywa dostarczy nam 2,6 grama błonnika i 2 gramy protein. A najlepsze jest to, że możesz je gotować na parze, smażyć, a nawet jeść na surowo.

wtorek, 20 maja 2014

Moja krótka recenzja książki "Ja, Kobieta" Cameron Diaz.



Dziś coś innego.Cóż  trochę o mojej pasji z dzieciństwa. Tak kiedyś wręcz pożerałam książki, jak teraz moja 14-letnia siostra. Uwielbiałam zaczytywać się w cudownych fantastycznych książkach gdzie świat był inny, tak nie realny. Gdy miałam może z 10 lat uwielbiałam Harrego Pottera. Cóż jednak mój gust literacki bardzo się zmienił i nie czytuje już książek fantasy a książki psychologiczne, uwielbiam Paulo Coelho ale i czytuje książki o tematyce zdrowych diet jak i ćwiczeń.


Akurat robiłam zakupy w Empiku( przyszłam z listą jakie książki MUSZĘ kupić) przeglądałam multum książek, wrzuciłam do swojej eco torby "Jesteś cudem", "Zniewolony.12 years of slave", "Nie jedz tego" gdy nagle do mej reki całkiem przypadkiem natrafiła się dosyć dużych rozmiarów książka z twardą okładką o tym "jak pokochać i zrozumieć swoje ciało"-taki jest dalszy tytuł owej książki.

Cóż na pierwszy rzut oka sądziłam że to kolejna biografia gwiazdy z Hollywood. Jakoś nigdy nie przepadałam za ową gwiazdą( nie licząc świetnej roli w "Masce"- milion razy obejrzałam ten film). A tu szok...to książka która odmieni twe dotychczasowe życie.

Można nazwać tą książkę podręcznikiem a wręcz leksykonem z którym raczej już nigdy się nie rozstanę.
To coś cudownego dla kobiety która zaczyna podróż po swoim ciele, psychice ale i wiele innych aspektach jak na przykład kultura.
Ta książka to przegląd zdrowego odżywiania, aktywności fizycznej i na pewno sposób motywacji.
W owym "leksykonie" znaleźć możemy własne przeżycia Cameron które poprzeplatane są z informacjami medycznych specjalistów. Ta książka to podróż po każdym zakamarku naszego cudownego ciała.-oczywistych ale i zakazanych nam z powodów religii jaki i kultury.



Jeśli przeczytasz to choć raz zmieni się twoje nastawienie do ruchu oraz zdrowej diety. Cameron w bardzo przekonujący sposób wraz z Sandrą Bark-współautorką owej książki, chcąc zachęcić nas do zmiany trybu życia tylko po to by żyło nam się lepiej.

Książkę czyta się naprawdę przyjemnie. Napisana została potocznym słownictwem, w bardzo "lekki" i prosty sposób dowiadujemy się bardzo ważnych rzeczy na temat naszego kobiecego ciała.

Książka jest takim trochę większym zeszytem z twardą okładką. Czcionka jest duża. Znaleść możemy w niej wiele wykresów, tabeli, opisów komórek. Posiada wstęp-Wiedza to siła.
Cześć pierwszą- "odżywianie:Pokochaj głód"
Część druga-Kondycja.Ciało chce być silne"
Część trzecia-"Umysł. Już rozumiesz"

Gwiazda porusza trzy aspekty-odżywianie, kondycje i umysł. To właśnie pragnie zmienić tą książką. Nasze odżywianie, nasz ruch oraz umysł który często jest przeszkodą do osiągnięcia wymierzonego celu.

Przeczytaj bo warto!!!


P.S: Zbliża się Dzień Matki. Sadzę że jest to wyjątkowy i cudowny prezent. A do tego bukiet ze świeżych warzyw. :) Dbajmy o nasze kochane i jedyne mamy tak jak one o nas.

czwartek, 15 maja 2014

Co dla nie tolerujących glutenu. Amarantus. cz 2


Jak obiecałam tak i jest.
Wiem trochę czasu minęło ale zbytnio nie miałam czasu.
Dla mnie czas matur jeszcze się nie zakończył. W poniedziałek ostatni egzamin-ustny z angielskiego no i potem oczekiwanie na wyniki. Boje się ale trzeba wierzyć siebie i być nastawionym pozytywnie.
A jak wy po maturach??

Wracając do amarantusa...

Amarantus zaliczany jest do pseudo zbóż nie należy do rodzin traw. Ze względu na pełen zestaw aminokwasów amarantus zalecany jest w diecie wegetariańskiej ale także w diecie osób chorych na celiakię (glutenozależna choroba trzewna) i wrażliwych na gluten.
Występuje w nim więcej magnezu niż w czekoladzie,więcej wapnia niż w mleku i więcej żelaza niż w szpinaku.
Opóźnia procesy starzenia się skóry przez zawarty skwalen, ma więcej błonnika niż inne zboża.
Występuje w czterech postaciach w Polsce: nasiona, płatki mąki, mąki prażonej i nasion ekspandowanych.




Nasiona amarantusa są podstawowym surowcem w żaden nieprzetworzony sposób technologicznie. Amarantusem można zastąpić kaszę jaglaną lub ziemniaki albo używać ją jako domieszkę do mięsa np. w kotletach mielonych. Im więcej amarantusa w potrawach tym bardziej potrawa zyska na wartości odżywczej.


Mąka amarantusowa: wytwarzana z nasion surowych lub prażonych. Idealne do dodatku ciast chlebowych która powoduje:
        - przyśpieszenie procesu fermentacji
        - poprawia cechy fizyczne pieczywa
        - przedłuża świeżość

Amarantus ekspandowany: jest gotowa do bezpośredniego spożycia. Ma on delikatny smak i zapach. Użycie cukru czy też nie, decyduje o tym czy otrzymamy słodki deser lubciastko czy bazę do sporządzenia pieczywa na śniadanie czy kotleta na obiad.


Przykładowe 4 dania na jeden dzień z użyciem amarantusa:



Śniadanie: "Kremowe musli z bananem" 

  -1 szklanka amarantusa ekspand.
  - 1 szklanka jogurtu naturalnego
  - pół banana
  - 1 łyżka miodu

Amarantusa wsypujemy do miski, dodajemy pokrojonego w plasterki banana. jogurt naturalny i miód. Całość wymieszać. Zamiast miodu można dodać melasę lub łyżeczkę cukru- najlepiej brązowego.



Obiad: "kotleciki z indyka"

     -500g zmielonego mięsa z udźca indyka
     -1/2 szklanki zimnej wody
     -1/2 szklanki amarantusa ekspandowanego
     -1/3 niedużej cukini pokrojonej w drobną kosteczkę
     -2-3 łyżki kukurydzy z puszki

     -przyprawy:
           1 ząbek czosnku, 1 łyżeczka majeranku lub oregano, 2 łyżki posiekanego szczypiorku
         
      -panierka:
             2-3 łyżki mąki kukurydzianej

W dużej misce mieszamy mięso indycze z zimną wodą, dodajemy zmiażdżony czosnek, sól, pieprz oraz majeranek. Wyrabiamy mięso na gładką pulchną masę. Dodajemy szczypiorek, cukinię, kukurydzę oraz amarantus. Formujemy nieduże kotleciki, prószymy je mąką kukurydzianą. Smażymy z obu stron na rozgrzanym tłuszczu, sączymy na ręczniki papierowym z tłuszczu. Podajemy z ryżem, sałatką z sosem na bazie jogurtu naturalnego z czosnkiem. 


Deser: "batonik energetyczny"
         
       - 1 szklanka zmielonych migdałów
       - 2-3 łyżki mielonego siemienia lnianego
       - 1/2 szklanki posiekanych orzechów
       - 1/2 szklanki amarantusa ekspandowanego
       - 2-3 łyżki płynnego miodu
       - 1-2 łyżki soku z cytryny
       - 1/2 szklanki rodzynek
          duża garść suszonych owoców

Moczymy umyte rodzynki w gorącej wodzie na ok. 30 minut. Miksujemy odsączone rodzynki, morele, śliwki, daktyle(nie na gładką masę). Dodajemy zmielone orzechy, siemię lniane, posiekane orzechy, amarantus i mieszamy. Masa powinna być gęsta i zwarta, dobrze odchodzić jednak od miski a równocześnie dawać się formować.Jeśli ciasto jest nazbyt mokre, dodajemy trochę mielonych migdałów lub amarantusa a jeśli za suche to 1-2 łyżki soku z cytryny. Na szklanej desce lub płaskim talerzu ugniatamy masę na prostokątny placek o grubości ok 2cm. Kroimy na batony. Każdy baton można owinąć w folię aluminiową.

PS. Owe batoniki mają same zalety. Robi się je w 15 minut. Nie zawierają ani jajek ani mleka. Nie wymagają pieczenia/ Cudowne jako przekąska do szkoły, pracy czy na wycieczkę


Kolacja: " Lekka kolacja amarantusowa"

         - 1/2 dużego pojemnika jogurtu naturalnego
         -2/3 szklanki amarantusa ekspandowanego
         - ok 50g białego sera
         - ząbek czosnku
         - 2 suszone pomidory
            sól

Ser i pomidory kroimy w kostkę, przekładamy do miski z jogurtem. Dodajemy przyprawy, amarantusa i dobrze mieszamy. Zamiast czosnku można użyć bazylii lub innych ziół. Można dodać łyżeczkę oleju lnianego. w sezonie warto wykorzystać świeże pomidory, sparzone i obrane.


Owe przepisy są łatwe,szybkie, smaczne oraz nad wyraz pożywne jak i zdrowe.
Mam nadzieje że choć jeden z przepisów wykorzystacie w swojej kuchni

Pozdrawiam :)





wtorek, 13 maja 2014

Domowe mleko sojowe.


Od pewnego czasu jak pisałam we wcześniejszym poście zwracamy uwagę na skład produktów spożywczych. Nie może spożywać laktozy a więc i pijać mleka krowiego. Zamienniki wcale nie są takie złe. Moja siostra wręcz przepada za waniliowym mlekiem sojowych które samemu można przygotować w zaciszu domowym.



To bardzo łatwy i szybki przepis.

Potrzebne nam będzie:

-szklanka soji
-6 szklanek wody

Przygotowanie:
Soję zalewamy  3 szklankami wody i pozostawiamy na noc do namoczenia(ok. 10 godzin) Owe nasiona zwyczajnie w świecie wsiąkną wodę i zrobią się miękkie

Po upływie 10 godzin miksujemy całą zawartość miski po czym dodajemy kolejne 3 szklanki wody po czym gotujemy ok 30 minut( na małym gazie i w dość wysokim garnku)

Następnie odcedzamy przez gazę najlepiej okarę i mleko które nam powstało.

Wedle swego upodobania można owe mleko "przyprawić" wanilią,cukrem czy czekoladą jak kto woli :)

Owy wyrób można przechowywać w lodówce przez 7 dni.

Zamiast soi można zastosować ryż jak i owies.


Smacznego :)

poniedziałek, 5 maja 2014

Matura. Jak ją przeżyć.


Cóż jestem pierwszy dzień po maturze. Jakie przemyślenia? Nie było łatwo ale nie ma co nad tym rozmyślać. Co będzie to będzie. Najwyżej dietetyka sobie na mnie poczeka :) Zrobię jedynie kurs, co i tak mam w planach na trenera. Nie będę jednak wywodzić się nad tym jak idiotyczne tematy pracy były( Potop oraz Wesele-szczyt moich najskrytszych marzeń) tylko jak przeżyć te jakże ciężkie dni dla młodego człowieka który jest lekko przerażony i zagubiony.
Sama się stresuje ale próbuje z tym walczyć. Dopiero dziś gdy moja mama zapytała "i jak?" nie wiedziałam co powiedzieć.




Tego posta powinnam była napisać wcześniej ale wczoraj kompletnie nie miałam na to głowy. Pomimo iż zawsze chodzę wcześniej spać(piękno potrzebuje odpoczynku :D ), wczoraj przesadziłam bo wstałam o 3.00 i nie wiedziałam co ze sobą robić.

Ale tak pierwszym i chyba głównym sposobem na relaks na maturze(choć lekki) jest się wyspać. Tak porządnie a nie 3 godziny. Trzeba mieć trzeżwy umysł, szare komórki często nie wykorzystywane przez nas muszą teraz dawać z siebie wszystko.

Przed podbijaniem świata trzeba zjeść pełnowartościowe śniadanie. Jeśli jednak nie czujemy się na siłach posilić się pyszną kanapeczką z ciemnego pieczywa z twarożkiem i warzywami a do tego pysznym świeżym sokiem czy kawą zbożową warto zjeść banana-dobroczynny owoc który rozbudzi was jak i wasze szare komórki.

Może po pierwszym dniu matury warto poprosić mamę o rosół. To on jest najbardziej energetyczną zupą, kolacja to obowiązkowo nabiał. Przekąską może być jabłko, banan czy czekolada która wielce się przyda dnia jutrzejszego na matematyce gdyż zawarte w czekoladzie flawonole wspomagają pracę z liczbami. Czekolada opóźnia proces zmęczenia organizmu i wyczerpanie fizyczne. A więc nie patrzmy na kalorie a jedzmy czekoladę!!

Nie łykajmy tabletek przed maturą. Żadnych uspokajających, wspomagających czy nasennych a nawet żelaza. Wszystko to nam jedynie szkodzi. Ważny jest sen.

Wieczorny spacer czy nawet ten w dzień po maturze pośród zieleni. Ten kolor ma doskonałe działanie na nas, zielony uspokaja i pobudza do działania. Trzeba dotlenić mózg by szare komórki mogły pracować.

Warto posłuchać ulubionej muzyki. Uspokoi nas i pozwoli zapomnieć o problemach.

To moje sposoby na zrelaksowaniem się przed maturą. Próbuje po prostu o tym nie myśleć. Daje sobie odpocząć. Co będzie to będzie. Nie uda się to spróbuje w sierpniu a w ostateczności za rok. Trzeba myśleć pozytywnie :)

Życze Nam maturzystą jutro wszystkiego najlepszego, połamania długopisów w tym jakże stresującym dniu podczas matury-matematyka o zgrozo. :)


piątek, 2 maja 2014

Cwiczenie dnia.




Dziś lekko udoskonalone brzuszki nie mniej jednak o stokroć lepsze od tradycyjnych.
Kładziemy się na ziemi zakładając dłonie pod pośladki. Leżymy płasko  i unosimy swoje ciało lekko do góry na pośladkach i dłoniach które spoczywają pod nimi. Ćwiczenie świetnie napina mięśnie brzucha,pośladków ale i ud czy ramion.
:)

Co dla nie tolerujących glutenu. Amarantus. cz 1


Post ten napisałam głównie ze względu na moją siostrzyczkę która skończy w tym roku dwa lata. Nie toleruje ani laktozy ani glutenu oraz ma uczulenie na barwniki sztuczne. Moja mama ma wielki problem jeśli chodzi o karmienie mojej siostry. Każdą etykietę czytamy dokładnie oraz częściej zakupujemy żywność w sklepach z ekologicznym jedzeniem. Mamy pewność że w składzie na 100% nie znajduje się coś co mogło by zaszkodzić mojej siostrze.




Tak więc ostatnio bardziej zaczęłam się interesować czym jest gluten, czemu szkodzi, czy jest ważny dla zdrowia oraz jak go zastępować.

Co to gluten?

Gluten to nic innego jak mieszanina białek roślinnych(glutenina+ gliadyna). Niektórzy twierdzą że gluten powstaje dopiero w mące zrobionej z żyta,przenicy i jęczmienia gdy dodajemy wodę i tworzymy ciasto.

Co możemy jeść bez obaw?

Naturalnie to ryż, kukurydza, soja, kasza jaglana, kasza gryczana, ziemniaki, tapioka, fasola, groch, amarantus (którym właśnie sie zajmę w kolejnym poście), quinoa, soczewica, fasola, groch, bób, ziemniaki, orzechy, nasiona( słonecznika, dyni, siemienia lnianego) a także mięso, owoce oraz warzywa.

JEŚLI JESTEŚ BEZGLUTENOWCEM PAMIĘTAJ CZYTAJ ETYKIETY!!


Kupując produkty szukaj znaczka z przekreślonym kłosem o właśnie takim :


 








Jak szkodzi gluten nam ludziom?

Istnieje naprawdę duża grupa ludzi która czuje się lepiej eliminując z swojej diety produkty zawierające gluten. Jakie są objawy nadwrażliwości na gluten? A oto bóle brzucha, ciągłe zmęczenie, migreny, biegunki, bóle mięśni oraz stawów, uporczywe nawracanie zapalenia zatok. Cóż objawy jak przy alergii...dokładnie myślałyśmy że moja siostra ma alergie...zwykła alergie. Okazało się że to nadwrażliwość na gluten.
Niewykryta na czas alergia lub nietolerancja glutenu może prowadzić do anemii, uczucia ciągłego zmęczenia, niedoborów składników mineralnych i zaburzeń w prawidłowej pracy mięśni.

Dodatki jakie w żywności są dozwolone podczas diety bezglutenowej.

agar-agar,guar, guma ksantan, karagen, mączka chleba świętojańskiego, pektyna, soda spożywcza, żelatyna, syrop glukozowo-fruktozowy, maltodekstryna, glutaminian sodu.


Nawet osoby zdrowe mogą wykluczyć  ze swej diety gluten. Jest wiele kontrowersji wokół właśnie tego białka. Jak na razie wciąż spożywam produkty które zawierają w sobie owies, pszenice czy żyto ale coraz częściej rozmyślam czy nie zrezygnować z tego. Sprzyja to lepszemu samopoczuciu no i trzeba wszystkiego próbować :)

PS. W najbliższym czasie umieszczę część drugą owego posta o Amarantusie-cudownym pseudozboże. :)

Miłego dnia.