wtorek, 19 lipca 2016

Czy samotność wpływa na nasze zdrowie?



Problem samotności dotyka coraz więcej to osób. Gdy ja wpadłam w samotność sądziłam że jestem jedyna gdyż otaczały mnie jedynie osoby(w moim mniemaniu)  posiadające kogoś sobie bliskiego. Praca, ukończenie szkoły ograniczyło moje kontakty z niegdyś bliskimi mi osobami.A nawet można powiedzieć że zakończyło. Ale również wiele innych aspektów spowodowało że poczułam się samotna.

Częstotliwość widywania się z członkami rodziny jak i również znajomymi może mieć wpływ na stan naszego zdrowia. Mówimy tutaj o osobach nam bliskich a nie przechodniach, klientach w sklepie jakim pracujecie czy osobami którzy są nam obcy.
Lekarze ostrzegają że samotność może prowadzić do wielu zaburzeń psychicznych takich jak stres, lęk, depresja oraz braku ufności. Pojawia się również coraz to więcej dowodów wskazujących na związek izolacji społecznej ze zwiększonym ryzykiem chorób fizycznych. Samotność może sprawić, że niektóre schorzenia pojawiać się będą częściej a niektóre staną się groźniejsze dla życia chorej osoby.




Naukowcy przeprowadzili badanie w 2006 roku w którym udział wzięło 2800 kobiet z rakiem piersi. Chore które rzadko widywały rodzinę jak i przyjaciół były obarczone pięciokrotnie wyższym ryzykiem śmierci aniżeli pacjentki utrzymującej wiele kontaktów. Naukowcy jednak przez długi czas mnie potrafili ustalić w jaki sposób samotność oddziałuje na organizm.

Psycholodzy z Uniwersytetu Stanowego Ohio oraz z Chicago ukazali że w układzie immunologicznym osoby samotnej następują zmiany, które prowadzą do przewlekłego stanu zapalnego. Krótkotrwałe zapalenia pozwalają człowiekowi powrócić do zdrowia po infekcji lub zranieniu jednak w przypadku gdy utrzymują się one przez dłuższy czas, mogą przyczyniać się do chorób układu krążenia i nowotworów.

Naukowcy dowiedli również że osoby samotne odczuwają wyższy poziom stresu podczas codziennych czynności niż ludzie otwarci na kontakty społeczne.

Nie zawsze jednak samotność powoduje problemy zdrowotne, czasami zależność jest odwrotna- problemy zdrowotne jak i fizyczne mogą przynieść ze sobą osamotnienie oraz izolację.
Osoby samotne mają większe problemy ze snem, są częściej poddenerwowane lub zestresowane, mają zwiększone ciśnienie i podwyższony poziom cholesterolu. W dodatku w podeszłym wieku szybciej doświadczają problemów z pamięcią jak i również myśleniem.

Niezależnie od płci czy pochodzenia ważne jest aby mieć ludzi którzy są w stanie wspierać nas emocjonalnie. My ludzie jesteśmy istotami towarzyskimi, potrzebujemy być otaczani przez innych ludzi. W otoczeniu przyjaciół, rodziny i miłości rozwijamy się, prawidłowo funkcjonujemy.

Samotność to poważny problem który da się jednak rozwikłać. Nie wstydzę się powiedzieć że sama jestem osobą samotną pomimo iż mieszkam wciąż z rodzicami. Nie ukrywam że pomaga mi w walce z tym czwórka ukochanych psów.
Problem samotności nie dotyka jedynie osób w podeszłym już wieku ale i nas osób które dopiero odkrywają życie. Bardzo często bardzo szybki bieg życia, ciągła praca uniemożliwia nam spotykanie się z bliskimi ale również coraz bardziej zamykamy się na poznawanie nowych ludzi/.
Bycie samotnym oznacza brak poczucia więzi lub opieki i nie chodzi tutaj jedynie o odizolowanie fizyczne.




środa, 13 lipca 2016

Ulubieńcy czerwca.



Rozpoczęło się lato. Okres wolny dla wielu. Ja niestety te wakacje spędzę tak naprawdę w pracy. Dodatkowo pogoda nas nie rozpieszcza a więc nawet w weekendy nie naciesze się latem. Zauważyłam że prawie co roku lipiec nas nie rozpieszcza.
Ale w dzisiejszym poście nie o lipcu a o czerwcu a raczej o produktach jakie pokochałam w tym miesiącu który nie ukrywam bardzo lubię.



W tamtym miesiącu odkryłam trzy produkty które zawładnęły mym sercem. Wszystkie te produkty zakupiłam w połowie czerwca a więc tak naprawdę testuje je od miesiąca. Nie kupuje nazbyt wiele kosmetyków-tak naprawdę zakupuje je dopiero wtedy gdy zużyje poprzedni. Nie lubię chomikować kosmetyków oraz trzymać je aby trzymać bo tak bardzo szkoda mi je zużyć. Kosmetyk lubię zużyć w pełni gdy jestem z niego zadowolona, gdy jest inaczej bardzo często oddaje lub też zmuszona wyrzucić ale zdarza się to bardzo rzadko gdyż próbuje znaleźć inne zastosowanie na dany produkt.

W czerwcu zrobiłam zakupy po raz kolejny w Organicall- cenię ten sklep za podejście do klienta, bardzo indywidualne, za pomoc jaką oferują oraz bardzo bogaty asortyment. Zakupiłam od nich dwa produkty i obydwa okazały się strzałem w dziesiątkę.
Pierwszy do balsam do ciała. Niby nic. Nie ukrywam że nienawidzę balsamować, olejować ciała. Ale od kiedy pokochałam szczotkowanie skóry na sucho polubiłam również olejować ciało.Tak, tak olejować gdyż do pielęgnacji ciała używam zazwyczaj olei. W balsamach nigdy nie lubiłam tej konsystencji, mocnego zapachu i tego odczucia że mam coś na ciele. Balsam marki Prtty Peaushun to balsam stworzony przez makijażystkę Hollywood Bethany Karlyn. Ten cudowny balsam naprawdę poprawia kondycję skóry, tuszuje delikatnie zasinienia oraz defekty skóry oraz wyrównuje koloryt skóry. Mam oliwkowy odcień skóry, być może nie jestem blada niczym marmur ale nie jestem również opalona tak jak gdy miałam lat 6 i większość dnia spędzałam na podwórku.Mam tendencje również do zasinień oraz podrażnień po depilacji na nogach. Czuje sie niepewnie w szortach czy spódnicach właśnie ze względu na różnego rodzaju zasinienia na nogach oraz dosyć jasny kolor. Ten balsam to wybawienie dla moich często podrażnionych nóg od depilatora. Produkt nie zawiera parabenów, syntetycznych barwników oraz substancji zapachowych. Pchnie genialnie lekko, orzeźwiająco i cytrusowo , wygląda na skórze równie genialnie. Posiada w sobie drobinki które w żaden sposób nie odznaczają się na ciele a za to świetnie rozświetlają, szczególnie w promieniach słonecznych skóre. Daje efekt gładkiej, zdrowej skóry. Dodatkowo wspomaga produkcję kolagenu, elastyny i białka zmniejszając cellulit, rozstępy, blizny oraz żylaki. Ekstrakt z rozmarynu i werbeny mają właściwości kojące. Produkt nie robi plam, nie odznacza się ani nie barwi ubrań nie polecam go jednak stosować w bardzo wysokich temperaturach- powyżej 30 stopni- gdyż po prostu spływa z ciała, czego oczywiście nie widać aczkolwiek czuć-to normalne pocimy się a wraz z nim spływa owy balsam. 
Ale szczególnie uwielbiam go za opakowanie które pozwala na wykorzystanie balsamu do ostatniej kropli i również nada się na ten okres urlopowy gdyż zajmuje mało miejsca, jako że jest to bardzo przyjazne opakowanie. Uwielbiam w nim wszystko tylko nie cenę gdyż za 236 ml musimy zapłacić ok. 200 złotych.

Produkt oczywiście jest naturalny i nietestowany na zwierzętach.
Skład:
100% naturalnych składników
Woda, Gliceryna, Olejek z awokado*, masło z awokado, wyciąg z cytrusów, wosk z grejpfruta, hydrolizowane ekstrakty z jojoba, Glyceryl Stearate, wyciąg z nagietka*, wyciąg z japońskiej zielonej herbaty, wyciąg z rumianku*, wyciag z rozmarynu*, wyciąg z arniki górskiej*, wyciąg z liści niebieskiej werbeny*, alkohol cetylowy, Ethylhexylglycerin, alkohol fenetylowy, Alantoina, Octyldodecyl Oleate, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Polyhydroxystearic Acid, Behenyl Olivate. Może zawierać (+/-): minerały mica, tlenek żelaza (CI 77491, CI 77492, CI 77499), Titanium Dioxide (CI 77891).




Kolejny produkt jest z kolorówki. Moja kolekcja kosmetyków kolorowych w ostatnim czasie bardzo się pomniejszyła toteż stwierdziłam że ta jedna szminka to nic złego. Padło na firmę Ilia Beauty i przepiękny kolor który jest kolorem ikoną. Funnely of Love to połączenie brązu z brzoskwinią. Uważam że to bardzo dojrzały kolor szminki. Ja nie lubię siebie w różach czy kolorach bardzo jaskrawych, rzucających się w oczy. Bardziej wolę szminki w odcieniach nude-ale bardziej w kierunku beżowym, pomarańczach właśnie z brązem oraz w ciemnych szminkach w kolorze wina czy śliwki. Jasne róże wyglądają na mych ustach po prostu śmiesznie.
Funnely of Love to kolor inspirowany Brigitte Bardot- kobietą którą wciąż jest ikoną kobiecej zmysłowości oraz symbolem prawdziwego piękna. Pomadki firmy Ilia to połączenie naturalnych składników oraz nowoczesnych kolorów. Konsystencja owej pomadki jest bardzo kremowa a jej wykończenie nazwałabym pół-matowym. Szminka absolutnie nie wysusza ust, a wiem co mówię-moje usta są bardzo wrażliwe i nie lubią matowych wykończeń. Nie przepadam za szminkami w swej kolekcji posiadam trzy-w odcieniu nude, czerwoną oraz teraz i tą z firmy Ilia. Tak bardzo jednak polubiłam tą szminkę że zakupie jeszcze przynajmniej jedną. 
Cena to ok.120 złotych za 4g.


Składniki:

Ricinus Communis (Castor) Seed Oil*, Sesamum Indicum (Sesame) Seed Oil*, Jojoba (Simmondsia Chinensis) Seed Oil*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Beeswax (Cera Alba)*, Triisostearyl Citrate, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter*, Manihot Esculenta (Tapioca) Starch *, Aloe Barbadensis Leaf Juice, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Rosa Canina (Rose Hip) Fruit Oil, Sage (Salvia Officinalis) Leaf Extract, Tocopherol. Może zawierać: Mica, Titanium Dioxide, Iron Oxide (CI 77499, CI 77492, CI 77491), Red 7 CI15850, Red 28 CI45410, Yellow 5 CI19140.

Ostatni już produkt to moje wielkie odkrycie i ogromny ulubieniec. Wiem, że owy produkt na rynku nie jest od dziś ale ja dopiero niedawno sie na niego natrafiłam.
Jestem maniaczką maseczek do twarzy. Uwielbiam je nakładać, testować nowe i cieszyć się ich efektami jakie dają. Bardzo często przygotowuje sobie również maseczki z owoców czy warzyw. Jednakże tą maseczkę polubiłam tak bardzo że nakładam ją co dnia od miesiąca. Przepięknie pachnie, świetnie działa...a mowa tutaj o maseczce z firmy Antypodes o nazwie Aura. Jest to maseczka która w swym składzie zawiera miód Manuka-najdroższy miód na świecie ale i również najlepiej działający. Owe cudo łagodzi mą jakże wrażliwą skórę, uspokaja, odświeża i regeneruje. Robi dosłownie to wszystko czego oczekuje od maseczki. Dodatkowo nie wysusza skóry ani nie podrażnia a czasami potrafię w niej chodzić nawet dwie godziny. Pachnie wanilią oraz mandarynką co wpływa na mnie niezwykle relaksująco i odprężająco. Produkt gdy "wyląduje" już na naszej skórze jest niewidoczny oraz nie brudzi ubrań gdyż delikatnie zastyga absolutnie nie ściągając naszej skóry. Pomimo iż kosztuje 129 złotych za 75ml uważam że jest warta każdej wydanej złotówki. Firma Antypodes bardzo mnie zachwyca coraz to bardziej-testuje również cztery inne produkty i jak na razie jestem wielce zachwycona- i coś czuje że będziecie słyszeć o produktach tej marki coraz więcej. Maseczkę zakupiłam na stronie Lavande.

Składniki:

Aqua (water), leptospermum scoparium mel (manuka) honey Active 20+, persea gratissima (avocado) oil, glycerin, cetearyl alcohol, stearic acid, glycerol stearate, gluconolactone, sodium benzoate, calcium gluconate, vitis vinifera (vinanza grape grapeseed) extract, daucus carota sativa (carrot) oil, metrosideros excelsa (pohutukawa flower) extract, tocopherol  (vitamin E), essential oil fragrances of vanilla & mandarin: coumarin**, d-limonene**, linalool**.

Jak co miesiąc nie jest nazbyt wielu ulubieńców aczkolwiek sądzę że są wyjątkowi i mam nadzieje że i Wy macie ochotę je wypróbować.






piątek, 8 lipca 2016

Właściwości oraz zastosowanie soli himalajskiej.



Sól coś tak oczywistego a jakże potrzebna w naszej polskiej kuchni. Solimy wszystko, nawet rzeczy które solone być nie powinny. Przesadzamy z nią i to wielokrotnie....ja zrezygnowałam z niej nie całkowicie. Polubiłam bardzo zioła oraz sól ale nie zwyczajną tylko nadzwyczajną bo różową. Himalajską.




Spożywanie soli w nadmiarze zatrzymuje wodę w organizmie oraz podnosi ciśnienie. Nie musisz jednak rezygnować z niej całkowicie gdyż są dania które bez niej są po prostu bez smaku a sól jest nam potrzebna ażeby prawidłowo funkcjonował nasz organizm.
Tradycyjna jednak sól to produkt wysoko przetworzony i rafinowany, traci w ten sposób naturalne struktury chemiczne i jej spożywanie nie wpływa korzystnie na organizm.
Poznajcie więc sól himalajską.

Różowa sól to najzdrowsza i najczystsza ze wszystkich wydobywanych soli na świecie. W jej składzie są aż 84 minerały takie jak wapń, żelazo, jod, magnez. Uzupełnisz szybko niedobory makroelementów oraz mikro, wspomożesz odporność czy detoks organizmu(produkt ten oczyszcza ciało z metali ciężkich, działając antybakteryjnie)gdy wprowadzisz ową sól do swej diety.
Te wszystkie cudowne działania są zasługą wydobywania owej soli gdyż wydobywa się ją u podnóży Himalajów w Pakistanie. Nie jest ona również poddawana dodatkowej obróbce co za tym idzie zachowuje swój pierwotny skład i charakterystyczny różowy kolor.

Himalajska sól doskonale sprawdzi się w kuchni jako dodatek ale również zadba o naszą urodę gdy dosypiemy go do gorącej kąpieli. Kąpiel solankowa pozwoli naszemu organizmowi złagodzić bóle stawów oraz mięśni, skutecznie usunie stary naskórek oraz oczyści z toksyn. Z kolei peeling wykonany na jego bazie zaopatruje skórę w cenne minerały które przenikają w głąb naskórka.


A Wy stosujecie w kuchni sól himalajską czy nie przywiązujecie do tego uwagi?



wtorek, 5 lipca 2016

Dlaczego zalecane jest spanie NAGO???



Nalezę do tych kobiet które stawiają na wygodę. Uwielbiam wygodne pidżamy-najczęściej krótkie spodenki typu bokserki oraz biały, dobrej jakości T-shirt. Czasami kupuje również koronkowe, jedwabne spodenki aczkolwiek zawsze ale to zawsze podczas snu musi mi być wygodnie...no i nie może za wiele widać :D Nie zauważyłyście że w takiej słodziutkiej pidżamce w jakieś zwierzątka czy serduszka lepiej nawet nam się śpi? Mężczyźni nigdy tego nie zrozumieją.

Ale jest lepszy sposób na nasze lepsze samopoczucie podczas snu. I nie musisz na nie wydawać pieniędzy. Nie musisz biec i kupować nowej pidżamy...wyda Ci się to odrobinę wulgarne ale jedyne co musisz zrobić to się rozebrać.





Oto korzyści jakie daje Ci spanie na golasa:

* Szybszy metabolizm to jedna z korzyści jaka płynie, rozgrzanie naszego organizmu rozregulowuje metabolizm a także poziom hormonów we krwi zwłaszcza kortyzolu czyli hormonu stresu.


* Jeśli spisz z ukochanym uzyskasz jeszcze więcej korzyści śpiąc nago gdyż kontakt z drugim ciałem działa na nas odprężająco. Szybciej się relaksujemy a przez to hormon stresu znacznie się obniża, stajemy się szczęśliwsi i bardziej otwarci na to co przyniesie dzień.

* Spanie nago to oszczędność czasu(ta korzyść jest bardziej humorystyczna). Nie musisz prać, prasować ani wybierać rzeczy w której chcesz spać. Oszczędność czasu??

* "Ciepło" to wymarzone środowisko do rozwijania się bakterii które są bezpośrednią przyczyną infekcji również tych intymnych.

* Temperatura naszego ciała spada chwilę po zaśnięciu ponieważ oddajemy ciepło naszego ciała przez skórę na zewnątrz. Prawidłowe funkcjonowanie tego procesu może być zaburzone poprzez rozgrzanie naszego ciała przez pidżamę. Wówczas cierpimy na bezsenność, nie możemy zasnąć, wiercimy się a rano mamy problemy ze wstaniem. Przez cały dzień źle się czujemy.

Coś dla panów- to oni szczególnie powinni rozważyć spanie w stroju Adama ponieważ przegrzane jądra produkują gorsze nasienie, a niska temperatura ciała mężczyzny ma korzystny wpływ na jakość plemników.

* Spanie nago podnosi libido i zostało to udowodnione naukowo. Ale powiedzcie sami czy spanie nago z partnerem nie jest podniecające? Już samo w sobie jest. Łatwiej po prostu jest nam wtedy "zabrać się do rzeczy". Nagość niezwykle zbliża i jest świetnym podłożem do gry wstępnej ale także przed masturbacją.

* Ostatni już powód jest silnie związany z tym poprzednim. Spanie nago sprawia że częściej mamy ochotę na seks. A to korzystnie wpływa na nasz związek. Owszem słodziutkie, bawełniane pidżamki są urocze aczkolwiek nie można traktować ich jako afrodyzjak. Zostawmy pidżamki na "te dni" a resztę spijmy a stroju Ewy.