czwartek, 2 maja 2019

AKTUALNA PIELĘGNACJA WŁOSÓW.





O tego posta dostaje niezwykle często zapytania. Jednak pragnę już na samym wstępie zaznaczyć, że nie jestem włosomaniaczką nie znam się na proteinach, emolientach i humektantach totalnie nie wiem co kiedy powinno się stosować. Wyznaje taką pielęgnację która się u mnie sprawdza. Mam włosy wysokoporowate, nigdy nie były gładkie, proste i delikatne. Od zawsze borykałam się z szopą na głowie, nawet miałam przez pewien czas ksywkę "siekiera" co miało być nawiązaniem do oczywiście Shakiry :D Kompletnie niegdyś nie potrafiłam o nie zadbać, myłam je więc jedynie szamponem z silikonami i SLS-ami a potem prostowałam bo szopa nad wyraz mnie denerwowała. Włosy od prostowania jednakże wyglądały coraz gorzej, traciły blask, kruszyły się...nie było tutaj mowy o miękkich i długich włosach. Jakich zbrodni się jeszcze dopuściłam w swoim dotychczasowym życiu? Farbowanie na kruczoczarny kolor, bo odcienie hebanowe, jagodowe, granatowe...ombre i sombre. Nigdy nie schodziłam jednakże z koloru za pomocą dekoloryzacji czy ściągania koloru, z czerni wyszłam w bardzo prosty sposób...odczekałam ażeby odrost miał 10 cm i na reszcie włosów zrobiłam ombre-sama. Dopiero przy ostatnim ścięciu pozbyłam się lekko żółtych końców. Aktualnie moje włosy mają 60 cm długości(ścięłam niedawno 10 cm), od 7 lat ich nie farbuje, nie prostuje i nie suszę. Nie lubuje siebie w prostych włosach, toteż na większe wyjścia chwytam za lokówkę-ale robię to maksymalnie trzy razy do roku. Jeśli mam być szczera ja nawet za bardzo nie lubię ułożonych włosów...preferuje totalny nieład, grzywę lwa, wielką objętość która mimo wszystko jest naturalna-tapirowi mówię nie. Nie stosuje żadnych specyfików do stylizacji włosów, mimo wszystko najczęściej chodzę w włosach spiętych w koczka ze względu na moją pracę. A mając długie włosy niestety często one przeszkadzają. Gdy byłam mała miałam włosy niczym baranki z czasem się wyprostowały ale mam do tego predyspozycję bo mój tata ma włosy kręcone, bardzo gęste i grube. Gdybym bardziej przyłożyła się do pielęgnacji wiem, że byłby skręt może nie lok ale taka porządna fala. Nie chce mi się ugniatać włosów a potem jeszcze suszyć dyfuzorem. Jestem za leniwa.
Fryzjerzy w 99% zawsze powtarzali, że mam włosy niezwykle zniszczone, że nie wiedzą totalnie za co się zabrać bo najlepiej jest ściąć połowę włosów. Niestety włosy wysoko porowate tak wyglądają, jakby były zniszczone. Dopiero moja aktualna fryzjerka powtarza, że włos jest zdrowy a dodatkowo piękny i mam bardzo gęste włosy toteż nigdy się u mnie nie podejmie ścięcia na krótko bo tych włosów byłoby szkoda. Podciąć końce może ale nic poza tym :D Czego nie robię przy moich włosach...nie czeszę ich. I to nie tak, że nie mam grzebienia w domu ale gdy wyczeszę włosy na sucho powstaje jedynie puch, przeczesuje delikatnie włosy palcami i to mi wystarcza- a włosy myje średnio co dwa-trzy dni. Czeszę je jedynie na mokro grzebieniem z szeroko rozstawionymi ząbkami. I w moim przypadku musi to być grzebień plastikowy te drewniane się u mnie nie sprawdzają. Co do mycia włosów....mam włosy suche na końcach i przetłuszczające się przy skórze głowy-totalny klasyk. Ale mimo to udało mi się tak rozpracować moje włosy, że przez dwa dni od mycia wyglądają naprawdę świeżo. Nie jestem jednak w stanie Wam powiedzieć czego jest to zasługa...uwierzcie, że niegdyś myłam włosy każdego dnia a one wciąż się przetłuszczały. Uważam, że to zasługa braku silikonów i sls-ów w szamponach jakie używam. Tutaj ważna jest determinacja i wytrwałość bo niestety na początku Waszej przygody z naturalnymi szamponami skóra głowy może wytwarzać aż za dużo sebum ale z czasem to minie. Ja naturalne szampony stosuje od trzech lat i cóż nie żałuje...ba nigdy nie powrócę do szamponów z SLS-ami i silikonami. Właśnie a propos silikonów nie stosuje ich już od dawien dawna...i ja wiem, że one chronią i są naprawdę potrzebne. Mi nie są, fakt moje włos nie są tak pięknie gładkie jak włosy większości kobiet ale dla mnie właśnie silikony przetłuszczały za szybko moje włosy...oblepiają włos nie dając mu oddychać, po prostu żyć. Oczywiście SLS-y także to robią przez fakt, że są za bardzo agresywne i pozbawiają włosów wszystkiego co potrzebne...to tak samo jak z pielęgnacją naszej skóry na twarzy. Dlaczego zapominamy o tym, że piękne włosy to zadbana skóra głowy? Dlatego warto od czasu do czasu zastosować peeling na skórę głowy, wykonać jej masaż, mimo przetłuszczającego się skalpu nałożyć olejek. Mimo przetłuszczającej się skóry głowy ja olejuje również skalp. Nie powiem, że ważne jest by podcinać końcówki co miesiąc bo ja zrobiłam to po dwóch latach a mimo to włosy były w świetnym stanie...naprawdę jeśli nie robicie nazbyt wiele przy włosach nie narażacie ich na wysokie temperatury moim zdaniem raz na pół roku wystarczy. I nie róbcie tego same w domu, lepiej wybrać się do fryzjera by włosy zagęścić odpowiednim cięciem i by rosły prosto. U mnie dużo dało zrezygnowanie również z cieniowania-a raczej szarpania włosów- i podcinania włosów  w prostej linii, zyskały one bardzo na objętości. A jakie końce są piękne...

A teraz czas na produkty i krok po kroku moją pielęgnację:




Za każdym razem przed myciem olejuje włosy. Jako że włosy myje średnio 2-3 razy w tygodniu nie mam z tym problemu. Mam nawet określone dni w jakich myje włosy: niedzielę, środę i w piątek. W niedziele z reguły pozostaje cały dzień w domu, toteż olej nakładam na cały dzień w inne dni aplikuje go na godzinę-dwie przed myciem. I mam wiele sposobów na olejowanie...największe jednak efekty widzę gdy nałożę olej na mokro na ekstrakcie z aloesu, na żelu aloesowym ale i też na zwykłej wodzie. Olejowanie na odżywkę u mnie się nie sprawdza a po olejowaniu na sucho nie widzę żądnych efektów.
Aktualnie stosuje eliksir do włosów kręconych Bydgoskiej wytwórni mydła który nie pachnie nader przyjemnie ale bardzo fajnie zmiękcza włosy, sprawia, że są nawilżone pięknie się rozczesują i naprawdę są wręcz takie sprężyste. Na całe włosy potrzebuje średnio dwie pompki takiego oleju-ale jest on strasznie wydajny.  Olejowałam nim również skalp, bo od kiedy to robię-ale nie tylko tym olejem przed tym robiłam to olejem lnianym-zauważyłam, że o wiele szybciej rosną mi włosy a wysyp baby hair wręcz mnie przerasta bo nie mogę ich ogarnąć. Nie tyle czym ale z jaką częstotliwością będziemy robić masaż skóry głowy daje świetne efekty. Czasami gdy oglądam serial nanoszę na opuszki palców olej i po prostu masuje skalp-to bardzo relaksujące przy okazji.



Ale aktualnie testuje coś innego na skórę głowy czym wykonuje masaż. I bardzo, bardzo to polubiłam i sadzę, że będę do tego wracać. Mowa tutaj o kosmetyku niestety niedostępnym w Polsce ale spokojnie dostaniecie go w Europie i jego koszt za 57 g to ok. 100 zł. To jedne z nielicznych kosmetyków do włosów w których działanie naprawdę wierzę bo założycielka marki- Bhavna-jest posiadaczką przepięknych, zdrowych długich włosów. Nie chce na temat marki ani samej założycielki zdradzać tutaj nad wyraz dużo bo myślę o "zoomie na markę" bo historia założenia marki przez tą delikatną i śliczną dziewczynę jest zaskakująca. Ale wracając do produktu...stosuje go przed olejowaniem wlosów jedynie na skalp-bo takie jest jego przeznaczenie- wmasowując w suchy skalp odrobinę tego produktu przez kilka minut. Produkt w formie jest oleisto-wodnisto-lepiący się. Pachnie bardzo intensywnie ziołowo-a więc jeśli nie jesteście fankami naturalnych zapachów to nie jest produkt dla Was. Są dwa rodzaje tego produktu dla normalnego skalpu oraz z problemami/przesuszonego. Ja mam ten drugi rodzaj...a co za zadanie ma sam produkt. Przyśpieszyć wzrost włosów dzięki nawilżeniu i stymulacji- to jego główna rola a dodatkowo łagodzi on podrażnienia i złuszcza delikatnie skalp pozbawiając skórę martwego naskórka, zanieczyszczeń itp. W składzie m.in. masło shea, olej neem, olejek z drzewa herbacianego, olej arganowy, olej rycynowy. Bardzo fajny produkt..więcej zapewne opowiem Wam o nim w ulubieńcach kwietnia. Pozostawiam ten produkt tak samo jak w przypadku oleju na włosach-na cały dzień albo na parę godzin.

Pytanie teraz jak ja zmywam te całe oleiste produkty z moich włosów. Sam szampon niestety nie daje rady...albo pytanie co robię jeśli jestem u fryzjera i ten zastosuje multum silikonów.

Po pierwsze jak zmywam oleje...odżywką. Po prostu nakładam ją na całe włosy delikatnie pocieram i zmywam, ale bardzo dokładnie. Moje włosy kompletnie nie lubią gdy na włosach pozostaje odżywka. Od razu są przetłuszczone. Aktualnie do wypłukiwania oleju używam drożdżowej maseczki od babuszki agafi-jest ona tania toteż nie jest jej mi szkoda na wypłukiwanie oleju.




Co do silikonów i ich zmywania tutaj wchodzi cięższa artyleria...i nie, nie mam specjalnego szamponu bo ja ogólnie nie używam mocno oczyszczających szamponów bo ich nie potrzebuje. Nie używam produktów do stylizacji toteż co mam zmywać? Nawet nie używam szamponu na całe włosy a jedynie na te przy twarzy i na skalp. Tutaj sprawdza się zwykła soda...dodaje jej odrobinę do szamponu i myje całe włosy, dokładnie. Raz wystarczy...dodanie sody do jakiegokolwiek szamponu podbija jego właściwości oczyszczające. Były czasy gdzie myłam włosy jedynie sodą ale nie chciało mi się już bawić w ocet jabłkowy i płukanie włosów po myciu. Ja jednak po takim myciu włosów szamponem z odrobiną sody już ich nie zakwaszam, nie zauważyłam by działo się z włosami coś strasznego, poza tym robię to nie za często a więc nie niszczę ich.




Teraz przechodzimy do mycia. rzez parę lat-przez parę butelek-byłam wierna szamponowi marki Rahua dodającym objętości. Wracałam do niego, wracałam i wracałam ale zauważyłam, że tak naprawdę on nie był odpowiedni dla mnie bo z czasem zaczął przesuszać moje włosy. Ja głupia wierzyłam, że jest tak idealny-za tą cenę powinien być bo kosztuje 170 zł-, że nie muszę przy jego stosowaniu używać odżywki czy masek. Niekiedy mi go brakuje bo nic nie dawało mi takiej objętości jak ten szampon ale zmądrzałam i mimo iż ten szampon używałam przez pół roku to nie, nie chce ponownie wydać tyle za produkt do mycia. Nigdy w życiu...poza tym nigdy podczas jednego mycia nie używałam jednego szamponu. Do pierwszego mycia coś na przetłuszczanie się czy właśnie szampon dodający objętość zaś drugie mycie było bardziej nawilżające, regenerujące itp. Myje włosy zawsze dwa razy, zauważyłam, że nawet szampon lepiej się pieni przy drugim myciu-tak naturalne szampony również się pienią nawet jeśli nie posiadają w swoim składzie SLS-ów. Aktualnie myje włosy szamponami w kostce i jestem naprawdę zadowolona-używam Tinktury, 4szpaki oraz szamponów od Tradycyjnego Mydła i niestety ale do pierwszego odstrzału idzie szampon od 4 szpaków który jest straszny. Nie domywa moim zdaniem włosów, bardzo szybko się one przetłuszczają , są oklapnięte i bez życia a przy tym suche na końcach a dodatkowo strasznie plącze włosy mimo iż pianę tworzę w dłoniach po czym aplikuje na włosy. Testowałam naprawdę masę szamponów naturalnych...ale nie ważne czy używasz naturalnych szamponów czy też "normalnych" moim zdaniem najważniejsza jest rotacja. Warto mieć w swojej "kolekcji" chociażby dwa szampony ażeby za bardzo nie przyzwyczajać swoich włosów do jednego bo z czasem może zaprzestać działać. Nie warto wydawać za szampon majątku ale także nie warto iść w drugą skrajność i kupować jak najtańszego szamponu bo mimo iż on ma "tylko" myć to moim zdaniem dobór idealnego szamponu jest bardzo ważny. Szampon może także pielęgnować nasze włosy jak i również działać na ich nie korzyść. Mam włosy zaliczające się do bardzo długich i średnio buteleczka 250 ml szamponu starcza mi na 4-6 miesięcy podwójnego mycia trzy razy w tygodniu. Muszę jednak zaznaczyć, że myje jedynie skalp, mam suche końce i nie chce podwójnie ich przesuszać a poza tym nie stosuje żadnych produktów do stylizacji. To się u mnie sprawdza i tego się trzymam.




Teraz czas na odżywkę/maskę...ja nie rozdzielam ich jednakże na dwie kategorię. Maskę/odżywkę trzymam na włosach średnio 3-5 minut. Jeśli mam być szczera o wiele bardziej wole kupić lepszy szampon aniżeli odżywkę bo nie ważne jaką bym kupiła ja rewelacyjnych efektów nie widzę. Kobiety zawsze myślą, że maska zdziała cuda, im więcej jej nałożą tym lepsze efekty. A każdego dnia szorują włosy mocno oczyszczającymi szamponami, suszą je suszarkami, prostują lub kręcą, nakładają pianki,  lakierem utrwalają fryzury...rozjaśniają i przyciemniają włosy i dodatkowo jedzą co popadnie a potem myślą, że kupią odżywkę za 100-200 zł i ich bolączki się skończą. No to tak nie działa. Nie chce Was pouczać ale niegdyś miałam siano na głowie, włosy mi się łamały i było ich o wiele mniej niż mam teraz. Tylko je kręciłam i nakładałam pianki ażeby było ich więcej i więcej...farbowałam, rozjaśniałam końce ale za żadne skarby nie chciałam ich ścinać. Rozum wrócił do mej głowy gdy schodziłam z czerni poprzez ombre...tak gdy miałam 15 cm odrost, postanowiłam rozjaśnić czarne włosy i tak schodzić z czerni. Było to 7 lat temu od tamtego czasu nie zafarbowałam włosów i już nigdy tego nie zrobię. Comiesięczne farbowanie włosów na czarno zniszczyło je, nie były sypkie a takie toporne. Dopiero przy ostatniej wizycie u fryzjera ścięłam ostatnie resztki ombre które robiłam 7 lat temu!!!! Niegdyś nienawidziłam swojego koloru włosów a teraz uważam, że jak żaden inny do mnie pasuje. Ale wracam do odżywek...
Wcale nie musicie wydawać majątku na odżywki/maski bo możecie robić je same w domu...z lekko sczerniałego banana , resztki awokado, jajek, jogurtu naturalnego. Czy mogę Wam jakąś maskę/odżywkę szczególnie polecić? Moją ulubioną jest niewątpliwie ta marki John Masters Organics z awokado i lawendą-cudowna maska. Aktualnie stosuje odżywkę niedostępnej w Polsce marki The Innate Life i jest naprawdę fajna...stosuje ją z nadzieją, że sprawi iż będę miała tak cudowne włosy jak założycielka marki <3

Na końcówki wcieram z reguły olejki jakie zostają mi na dłoniach po pielęgnacji twarzy. Nie mam niczego specjalnego...od czasu do czasu tak po prostu spryskam je wodą różaną. U mnie wszystko dzieje się naturalnie i z reguły większość czynności jest niezaplanowana.

A stylizacja..u mnie nie istnieje. Awaryjnie mam piankę do włosów od John'a Masters'a, wodę z solą morską Rahua oraz suchy szampon również od nich ale nie używam tych rzeczy. Świetność suchego szamponu już dawno się u mnie zakończyła-ale tak jest bo to różnie bywa a wodę z solą z reguły stosuje latem. Nie jestem dobra w stylizacji włosów a i tak w większości włosy mam związane w koka albo w kucyka. Powstrzymuje się też przed ich dotykaniem bo zauważyłam, że gdy za często ich dotykam to przyśpiesza ich przetłuszczanie się. 7 lat temu myłam włosy każdego dnia i sądzę, że głównie była to wina produktów z SLS-ami i silikonami bo teraz gdy używam naturalnych kosmetyków moje włosy są dłużej świeże i po prostu dobrze wyglądają moim zdaniem. Jednakże często się zdarzało, że chodząc do fryzjerów Panie zawsze powtarzały, że mam zniszczone włosy i trzeba dużo ciąć by dobrze one wyglądały.


Włosy mam rozpuszczone z reguły pierwszego/drugiego dnia od mycia zaś trzeciego zawsze już są związane-są świeże ale już nie tak bardzo świeże.
Uwielbiam włosy drugiego dnia, pięknie się układają, są bardziej sztywne i podatne na układanie-na noc wiąże je w koka lub warkocza i otrzymuje burzę włosów. Śpię na satynowej poduszce którą niegdyś kupiłam w TkMaxxie a jeśli chodzi o czesanie włosów robię to jedynie po myciu na mokrych włosach grzebieniem o szeroko rozstawionych zębach.
Nie myje włosów każdego dnia z wielu powodów:zawsze musiałabym nakładać olej przed myciem, potem odżywka mycie odżywka a nie chce mi się, mam włosy długie a więc mycie ich to katorga, nie potrzebuje robić tego bo moje włosy do trzech dni są świeże a poza tym jestem leniwa po prostu. O wiele łatwiej przychodzi mi związanie włosów w koka i ulizanie ich, poza tym moje włosy może to zabrzmi strasznie ale dobrze wpływa na nie rozłożenie sebum na całej długości włosów, po prostu.


I to tyle...cała historia moich włosów. Być może jest chaotycznie ale uprzedzałam, że włosy to nie jest mój konik. Jeśli macie jakieś pytania/zastrzeżenia śmiało piszcie w komentarzach czy też na Instagramie chętnie odpowiem na każde pytanie.