czwartek, 27 lipca 2017

ZOOM NA MARKĘ* MAY LINDSTROM.



Wiem, dawno nie było zoom-u na markę a ja bardzo lubię pisać posty właśnie z tej serii, gdyż poznaję bliżej marki które lubię. Ich filozofie, to dlaczego powstały i dlaczego są tak cudowne, czym kierują się produkując kosmetyki.

Dziś pod lupę idzie marka oczywiście naturalna ale i niezwykle luksusowa gdyż ceny są naprawdę wysokie a niekiedy wręcz kosmiczne. Ja jestem w stanie wydać dużo na kosmetyk, ale szczerze nie wiem czy wydałabym prawie 700 złotych za balsam do twarzy, chyba raczej nie mimo wszystko.



Marka May Lindstrom w tym roku znacznie podniosła ceny swych kosmetyków, mi udało się kupić jeden produkt(szczerze Wam powiem, że jest to jeden jedyny produkt który mam z tej marki i raczej w inny się nie zaopatrzę)the honey mud(którego recenzja tutaj) jeszcze przed podwyżką i kosztował on wtedy ok. 310 złotych a teraz jego koszt to uwaga ok. 420 złotych. Dosyć spora podwyżka, May tłumaczyła to tym, że niewiele zarabiała na produkcji, bo składniki były drogie, wytworzenie opakowań a poza tym nie jest wielką firmą i tutaj trzeba się liczyć z tym, że też koszta są większe. Szkoda bo było jeszcze parę produktów które chciałam wypróbować ale moim zdaniem po prostu są za drogie.

Ale miała być mowa o marce...tak więc markę stworzyła, tak May Lindstrom która jest może wiecie a może nie..modelką ale od pewnego czasu jest nazywana wręcz guru skóry. May zaczynała tworzyć kosmetyki już we własnej kuchni które miały za zadanie nie tylko pielęgnować skórę ale również przynosić ukojenie, stan relaksu i spokoju prosto z natury.
May w jednym z wywiadów wspominała, że już jako mała dziewczynka, spędzała całe dnie na podwórku, zacierając dzikie rośliny na miazgę i nakładając czy to na twarz czy na ciało, ale nie gardziła również chociażby błotem, jest ona niewątpliwie pasjonatką czystych, silnych składników które czerpie z naszej ziemi. Stwórczyni marki nie może zrozumieć jak można wykonywać wszystkie kosmetyki w laboratoriach, produkować je seryjnie wypełnione chemikaliami, syntetykami i tanimi wypełniaczami gdzie nasza planeta jest pełna glin, soli, przypraw oraz innych cudownych składników.
May Lindstrom wierzy w prostote, twierdzi, że piękno pochodzi od wewnątrz i wierzy, że bez zdrowego ciała i ducha nasza skóra cierpi. Dlatego jej marka opiera się na dosłownie kilku kosmetykach na tą chwile jest ich osiem(dodatkowo pędzelek i miseczka do maseczek).
W May niezwykle urzeka mnie to jak ciepłą, niezwykle emanującą pewnego rodzaju "czystością" kobietą jest, dodatkowo tak niezwykle piękną kobietą i naturalną. No spójrzcie chociażby na to w jakiej kondycji jest jej skóra, jak młodo wciąż wygląda. To kobieta która tworzy swe kosmetyki z powołania, to sprawia jej ogromną przyjemność i to widać i słychać na jakimkolwiek wywiadzie z nią.



May stworzyła markę, jak większość osób które mają markę kosmetyczną z naturalnymi kosmetykami z własnej potrzeby. Kobieta posiada skórę bardzo wrażliwą i delikatną, którą podrażniało tak naprawdę wszystko. Pragnęła stworzyć coś co było by luksusowe, piękne ale i skuteczne. Postanowiła swoje zamiłowanie do "czystości" i prostoty przełożyć właśnie na kosmetyki których używanie sprawiałoby radość również innym. Jej inspiracja pochodzi z radości w odkrywaniu nowych zapachów, kolorów, faktur i pięknej magii roślin i minerałów prosto z natury. Wiem jak to brzmi,ale May właśnie taka jest, mnie kojarzy się trochę z elfem, stworzeniem bardzo bliskim z naturą i ona taka jest, nikogo nie udaje. Ona naprawdę potrafi cieszyć się życiem, za niczym nie biegnie i po prostu się nim cieszy.
May przyjemność sprawia nawet wdychanie, nowej esencji kwiatowej, która wylana jest w jej dłoniach, uwielbia wyobrażać sobie jak ludzie zakochują się w jej "terapii" jak jej stosowanie pomaga ludziom i sprawia im przyjemność. Powiem Wam, że gdy czytam wywiady czy artykuły o May aby przyszykować dla Was ten post nie wierze, że tacy ludzie naprawdę istnieją. Tak pięknie mówi ona o życiu, o przyjemnościach, o radości nawet z najmniejszych rzeczy, aż mi zrobiło się cieplej na sercu.

May uwaga jest matką i to dwójki dzieci oraz szczęśliwą żoną a pomimo to emanuje pięknem i blaskiem, wierzy ona, że gdy jesteśmy zestresowani i wyczerpani, mamy zaburzenia równowagi hormonalnej oraz złe nawyki żywieniowe, prowadzimy po prostu niespokojne i nieszczęśliwe życie nigdy, żaden produkt nie zagwarantuje nam, że będziemy świecić. Musimy jej zdaniem po prostu znaleźć swój rytm oraz ustanowić równowagę w życiu.

May Lindstrom Skin łamie granice które stały niegdyś między zdrowymi a luksusowymi kosmetykami, wprowadza innowację i wytwarza naprawdę skuteczne "eliksiry" których celem jest odsłonięcie i wydobycie zmysłowej, zdrowej natury naszej skóry oraz celebrowanie powrotu do natury. Każde opakowanie jej produktów napełniane są ręcznie, każdy produkt zapieczętowany z osobistą troską i uwagą, ich "smakołyki" są wspaniałe od butelki aż po pudełko bo widać, że dbają nawet o najmniejszy szczegół.

May piękną skórę odziedziczyła w genach jednakże jej skóra jest niezwykle bojowa. Trudno jej było od początku utrzymać skórę czystą oraz zdrową, pękała wręcz w kontakcie z syntetycznymi składnikami a szczególnie z konserwantami oraz perfumami. Właścicielka marki wierzy, że skóra ma zdolność do samodzielnego uzdrawiania, naszym obowiązkiem jest jedynie dobrze się odżywiać i dostarczać nawilżenie naszej skórze oraz delikatnie się nią opiekować. Najlepiej jej zdaniem jest otworzyć się na łagodniejsze metody aniżeli ekstremalne zabiegi oraz ekspozycję na chemikalia zawarte w kosmetykach.
May nie tylko sięga w pielęgnacji po swoje kosmetyki ale i po produkty które na pewno znajdziesz w swojej kuchni. Surowy olej kokosowy służy jej do nawilżenia i łagodzenia skóry, chlorellą robi masaż który dostarcza jej skórze składników odżywczych oraz używa surowego miodu z cynamonem.

Jej studio jest naprawdę niewielkie, ale to tam łączy się zapach kakao, przypraw, cudownych olejów roślinnych oraz surowego miodu. Każdy świeży składnik jest dostarczany do studio całkowicie surowy, gdzie mieszają każdą mikro partię ręcznie a potem napełniają butelki oraz słoiki. Gdy butelki są napełnione przychodzi pakowanie w pudełka. Większość produktów jest wysyłane w tygodniu i nie pozostaje już nic na ich półkach, to daje im możliwość dania nam najwyższej jakości produktów, dodatkowo niezwykle świeżych i skutecznych.


Zdaniem May najpiękniejszym kosmetykiem z jej linii jest Blue Cocoon (niebieski kokon) który jej zdaniem jest najpiękniejszym olejem na twarz jaki kiedykolwiek przyjdzie nam używać. W słoiku jest niezwykle twardy, jednak wystarczy już jeden kontakt z naszą skórą i zamienia się w płyn. May poleca stosowaćgo jako codzienny nawilżacz skóry ale i specjalny zabieg na skórę wrażliwą, posiadającą stany zapalne, uszkodzoną, trądzikową lub na całą twarz, szyję oraz dekolt. Jest świetnym środkiem przeciwzapalnym oraz kojącym skórę, zapewnia doskonały poziom nawilżenia, eliminuje zaczerwienienia oraz podrażnienia.Działa świetnie przy każdy rodzaju skóry i jest skuteczny przy leczeniu egzemy, łuszczycy, zapaleń skóry czy trądziku różowatego. Jego cena jednak jest kosmiczna bo wynosi ok. 700-750 złotych(w zależności gdzie kupicie).

Przedstawię Wam na koniec pielęgnacyjny rytuał May jaki stosuje każdego dnia.



May rozpoczyna dzień prysznicem a pod nim rozświetla i delikatnie złuszcza skórę za pomocą The Clean Dirt ten pikantny i egzotyczny zapach budzi jej zmysły i dzięki temu daje jej najwspanialszy początek dnia. Po czym nakłada na twarz olejek nawilżający The Youth Dew, na co nakłada warstwę The Blue Cocoon aby dodać skórze blasku. The Youth Dew zapewnia ochronę przed starzeniem dzięki super mocy antyoksydantów i równoważy nawilżenie skóry. The blue cocoon to jej największy zbawiciel skóry-eliminuje wszelkie zaczerwienienia i wrażliwość, leczy i głęboko nawilża skórę, May nakłada owy produkt również  na usta jak i pod oczy.
Jeszcze przed wyjściem spod prysznica May masuje swoje ciało przy pomocy The Good Stuff, każdy centymetr swojej skóry aż do palców, a nawet kilka kropli wmasowuje we włosy. Jej zdaniem jest to bezbarwna bielizną, gdyż jego zapach jest niezwykle seksowny. Po wyjściu już spod prysznica May sięga po mgiełkę The Jasmine Garden i spryskuje hojnie twarz, szyję oraz dekolt.

Wieczorami May Lindstrom uwielbia kąpać się w wannie, to w niej nakłada sobie The Honey Mud jako maseczkę na twarz, to wtedy ciepło i para pomagają aktywować surowe enzymy miodu i wdychać wilgoć przez skórę. To również wtedy May korzysta z dobrodziejstw The Problem Solver, jednakże po każdym oczyszczeniu czy leczeniu ważne jest ażby na nowo chronić skórę i sięga ponownie po The Youth Dew oraz Blue Cocoon które stosuje dwa razy dziennie, każdego dnia.

May mówi, że najlepszą wskazówką jaką może się podzielić to po prostu marnować czas, dla siebie. Nie ma nic ważniejszego, chwila jest Twoja. Żądaj tego każdego dnia, ceń to i uważaj na siebie.