piątek, 8 lutego 2019

NAJWSPANIALSZY,NAJCUDOWNIEJSZY,NAJUKOCHAŃSZY...



 Dziś o kosmetyku dla mnie już kultowym, genialnym, cudownym. Takim kosmetyku bez którego nie wyobrażam sobie swojej pielęgnacji zarówno rano jak i wieczorem. Mimo iż mam go w "swoich zbiorach" dopiero od początku grudnia, uwielbiam go. Ale zapewniam Was, że nie tylko u mnie działa cuda...komentarze pokroju "Wonderful, wonderful stuff. Indescribable scent. Amazeballs for skin, can't imagine being without it." albo "...I’d marry this one" mówi wszystko. Kosmetyk drogi bo za 45 ml musimy zapłacić aż 410 złotych, ale jest w konsystencji bardzo unikalny i inny toteż...starczy na bardzo długo. Chyba, że będziecie się nim "oblewały" tak jak ja :D



Nie raz powtarzałam, że nie jestem fanką kremów do twarzy, dla mnie to zapychacze, kosmetyk który nie robi nic więcej aniżeli daje uczucie nawilżenia-inny jest krem od Fridge którego recenzja tutaj.
Oleje to przyszłość, jeśli dobierzecie swoją armię uwierzcie, że już nigdy nie powrócicie do kremów. Ja na początek pochwyciłabym za olej z dzikiej róży oraz z opuncji figowej. Dla mnie rozchwalany olej arganowy nie robi nic a olej kokosowy w większości jednak zapycha. Oleje nie tylko nawilżają ale działają na problem naszej skóry, potrafią zmatowić naszą skórę, zbalansować ją, dodać blasku, rozjaśnić, odżywić, zregenerować i wiele, wiele innych.



Ale dziś nie o olejach ale kosmetyku którego rodzaju nie potrafię przetłumaczyć na polski w jednym słowie-BALM. Mówię od razu to nie jest balsam, produkt z masą olei i maseł który w słoiczku jest w postaci stałej a gdy tylko nałożymy go na twarz pod wpływem ciepła naszej skóry stopi się w olejek. Ale The Vital Balm Cream od Josh'a Rosebrook'a który dziś Wam przedstawię jest jeszcze inny. Genialny..



Dla Josh'a wszelkie kremy dostępne na rynku były zbyt za słabe zaś "balm-y" zbyt tłuste toteż postanowił wynaleźć coś co będzie lekkie niczym krem ale odżywcze niczym "balm". Miałam zarówno produkt tego pokroju od Mahalo, Leahlani i wszędzie TE kosmetyki  są w słoiczku półprzezroczyste, tłuste w konsystencji w bardzo żywych kolorach a produkt Josh'a jest zupełnie inny.
Zamknięty w przepięknym białym, minimalistycznym, szklanym słoiczku produkt jest na pierwszy rzut oka kremem w kolorze delikatnie niebieskim, bardziej morskim-kolor jest naturalny dzięki zawartości olejku Blue Tansy. Ale gdy tylko zaaplikuje się go na twarzy i rozsmaruje znika w mgnieniu oka i pod palcami staje się "wodnisto-olejowy". Co zauważam od razu po aplikacji? Ukojenie i spulchnienie skóry, od razu wydaje się ona jędrniejsza i cudownie nawilżona, wygładzona. Dodaje jej ogrom zdrowego blasku-nie zapewniam nie jest on tłusty. Powiem Wam szczerze, że mógłby być to jedyny produkt którego miałabym używać jeśli chodzi o pielęgnację skóry twarzy. Jednogłośnie to najlepszy kosmetyk jaki przyszło mi testować. Czytając o nim opinie nie przeczytałam ani jednego złego słowa na jego temat. Wszyscy go kochają. Ale ogólnie wszyscy kochają kosmetyki Josh'a i ja się pod tym podpisuje, bo stosowałam już sporo kosmetyków tej marki i wszystkie uwielbiam <3



Ale o co tyle szumu. Spójrzcie na początek na skład  Vital Balm Cream:

*Aloe Vera Leaf Juice, *Mango Seed Butter, *Honey, *Indian Senna Seed Extract (Botanical Hyaluronic Acid), *Shea Butter, *Olive Oil,*Avocado Oil, *Jojoba Seed Oil, *Borage Seed Oil, *Evening Primrose Oil, *Sea Buckthorn Oil, *Vitamin E, †Broccoli Seed Oil, *Witch Hazel, *Ashwagandha, *Turmeric, *Rose Hips, *Goji Berry, *Calendula, *Black Cohosh, *Elderberry, *Bladderwrack, *Marshmallow Root, *Ginger, *Fenugreek, *Chickweed, *Licorice, *Raspberry Leaf, *Dandelion, *Sage, *Eyebright, *Milk Thistle, *Rose Petal, *St. John’s Wort, *Cat’s Claw, *Cinnamon, *Lavender, *Ginkgo Biloba, *Gum Arabic, §Xanthan Gum, Potassium Sorbate, †Blue Tansy Essential Oil, †Ylang Ylang Essential Oil, †Lavender Essential Oil, *Vanilla Extract.

Our Indian Senna Seed/Cassia Angustafolia extract is made in-house along with all of our herbal extracts and infusions.

*CERTIFIED ORGANIC

†ORGANIC

‡WILDCRAFTED

§NON-GMO PLANT SOURCED



Nie mamy tutaj niczego zbędnego. Same cudowności-nie znajdziemy tutaj wody czy chociażby oleju kokosowego który w większości produktach typu BALM się pojawia bo jest stosunkowo tani i jest idealnym wypełniaczem. Czy już teraz wiecie dlaczego ten produkt jest drogi? Skład mówi wiele, fakt, że składniki są certyfikowane organicznie, organiczne a nawet i dziko rosnące. Znajdziemy w składzie sok aloesowy na pierwszym miejscy, masło z nasion mango, miód, olej z brokułów, kurkume, oczar, nagietek lekarski, cynamon, lawendę....i wiele, wiele innego dobra.

Aloe Vera, organiczne substancje aktywne i bogate oleje roślinne zapewniają silną synergię składników odżywczych aby wspomóc prawdziwą regenerację skóry. Indian Senna Seed znany również jako botaniczny kwas hialuronowy oferuje wysokie polisacharydy które odpowiedzialne są za naturalną zdolność do nawilżania komórek skóry i zatrzymywania w niej wilgoci. Łącząc ekstrakt z nasion Indian Senna z ziołowymi substancjami aktywnymi tworzy niezrównane wsparcie dla skóry, zwiększając zatrzymanie wilgoci, dodawać gęstości skórze, zmiększać ją, chronić i spowalniać zanik tkanek skórnych.


To skuteczny produkt silnie nawilżający który łączy w sobie zalety naturalnego "balm-u" z absorpcją i luksusowym wykończeniem kremu. Wspiera on prawdziwe zdrowie i urodę skóry, ułatwiając maksymalne nawodnienie komórek ich naprawę oraz przywracanie funkcji życiowej skóry. Gdybym miała wybrać jeden kosmetyk do nawilżenia mojej skóry każdego dnia niewątpliwie byłby to właśnie Vital Balm Cream. Będę to niego wracała z wielką przyjmnością-uwaga, uwaga jest niezwykle wydajny przez swoją unikalną konsystencję toteż nie wychodzi wcale tak drogo pomimo iż 22 ml tego kosmetyku kosztuje 215 złotych na stronie Colima.



Post nie jest sponsorowany.