wtorek, 26 lutego 2019

TATA HARPER RESURFACING SERUM.


 Pomimo iż owe serum jest ze mną od siedmiu miesięcy niewiele o nim mówiłam. Nie pojawił się w ulubieńcach roku bo sądziłam, że nie wystarczająco go przetestowałam. Jest to jeden z nielicznych kosmetyków które oszczędzam, bo niknie wręcz w oczach-tak, tak jest niezwykle niewydajne. Poza tym nie zauważałam większych efektów bo źle go aplikowałam. Tutaj nie wystarczy go rozmyć na twarzy, najlepiej sprawdza się metoda wklepywania a wręcz wtłaczania produktu w skórę.



Kupiłam ten produkt tak naprawdę od razu gdy tylko wszedł do sprzedaży-stosunkowo jest to nowy kosmetyk. Tak, tak dobrze zauważyłyście jest z tej samej serii co ta cudowna maseczka RESURFACING. Jeśli jeszcze jej nie wypróbowałyście, musicie bo to jedna z moich ulubionych maseczek wszech czasów...a miałam ją po raz ostatni trzy lata temu, jednakże wciąż miło ją wspominam. Wiecie już więc dlaczego musiałam owe serum wypróbować. Serum pachnie dokładnie tak samo jak maseczka-ogólnie jak kosmetyki Taty. Ja jednak powoli odzwyczaiłam się od takich intensywnie pachnących kosmetyków i on mnie nie relaksował a denerwował. Poza tym Wy wiecie, że ja uwielbiam zapach trawy, błota i ziemi :D Toteż im brzydszy zapach dla Was to dla mnie to perfumy.

Serum jest opakowane w przepiękne, szklane opakowanie z grubego szkła w kolorze zielonym-typowe dla marki. Posiada dobrze pracującą pompkę..opakowania Taty dla mnie jednak mimo wszystko są minusem bo są bardzo ciężkie, ale piękne to prawda.

Resurfacing Mask to tak naprawdę główny kultowy już produkt marki który przetestował  każdy. Tak więc Tata chciała dać nam codzienną dawkę blasku tak więc stworzyła serum na formule maseczki. Połączenie alfa i beta-hydrokwasów łączy się w jedno ażby pozbyć z naszej skóry martwy naskórek i pozostawić skórę gładką i pełną blasku. Oprócz tego w składzie znajdziemy olej jojoba, ekstrakt z cytryny, ekstrakt z arniki które zapewniają ochronę antyoksydacyjną aby "odpychać" wolne rodniki a jednocześnie obudzić blask skóry poprzez wspomniane wcześniej wygładzenie, zmiękczenie oraz pobudzenie.
To bardzo lekka formuła serum, trochę żelowego który wchłania się natychmiastowo pozostawiając jednak delikatną, lepką warstwę na skórze niczym żel aloesowy.




Serum daje efekt WOW. Skóra jest pełna blasku, jakbyście nałożyły taki niewidzialny rozświetlacz, albo oblały skórę wodą. Tutaj nie ma mowy o drobinkach to czysta tafla. Struktura jest wyraźnie wygładzona a Wy wyglądacie jakbyście przespały noc niczym królowa. Ale ani mowy nie ma ażeby używać tego serum solo, on nie nawilża skóry. Szczególnie jeśli jesteście posiadaczkami skóry suchej jak ja. Stosuje go zarówno rano jak i wieczorem ale zawsze na wierzch rusza jakiś balsam, krem czy olej. Serum kosztuje 390 zł za 30 ml co uważam za dosyć dużo bo serum jest bardzo niewydajne. Boje się, że się skończy toteż używam go "od święta" bo potrzeba aż dwóch pompek ażeby pokryć całą twarz. Serum tak szybko się wchłania, że najlepiej od razu nim "pracować" ażeby nie wsiąknęło całe serum w jedno miejsce na twarzy. Gdybym miała go porównać z Antioxidant Dew no to dla mnie wygrywa serum z Kypris-był blask, było nawilżenie a u Taty jest tylko blask. Gdy używa się go każdego dnia skóra wygląda na wyraźnie przesuszoną a już szczególnie jeśli będziecie stosować jeszcze inne kosmetyki z kwasami. Ja niekiedy stosuje go raz w tygodniu a czasami dwa. Moim zdaniem nie jest to kosmetyk do codziennego stosowania.

Cieszę się, że mam w swoim posiadaniu owe serum ale nie wrócę do niego jak to miało w przypadku Antioxidant Dew od Kypris(powróciłabym po raz kolejny ale podwyżki u Kypris są kolosalne i nie dam za to serum 500 złotych gdzie rok temu kosztowało ok. 300). Nie jest to kosmetyk tak kultowy jak maseczka z tej serii. Poza tym moim zdaniem dokładnie takie same efekty jakie mam po tym serum daje mi tonik z kwasami od Ren-a kosztuje 130 zł za 250 ml. Nie jest to toteż produkt w który warto inwestować tak duże pieniądze. Tak więc mimo iż mam ten produkt od września nigdy nie pojawił się w ulubieńcach bo nie jest moim wielkim ulubieńcem ale gdy chce wyglądać po prostu dobrze lubię po niego sięgnąć.

Skład: Hordeum Vulgare Leaf Juice*, Propanediol, Aqua/Water, Silybum Marianum Ethyl Ester, Galactoarabinan, Glycerin, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Cetearyl Olivate, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Squalane, Sorbitan Olivate, Cupuacu Butter Glycerides, Isopropyl Shea Butterate, Lactobacillus Ferment, Leuconostoc Ferment Filtrate, Solanum Lycopersicum (Tomato) Fruit Extract, L (+) Lactic Acid, Vaccinium Myrtillus Fruit/Leaf Extract, Saccharum Officinarum (Sugar Cane) Extract, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Fruit Extract, Citrus Limon (Lemon) Fruit Extract, Acer Saccharum (Sugar Maple) Extract, Citric Acid, Terminalia Ferdinandiana Fruit Extract, Lithospermum Erythrorhizon Root Extract, Hippophae Rhamnoides (Sea Buckthorn) Oil*, Plukenetia Volubilis Seed Oil*, Saccharide Isomerate, Tasmannia Lanceolata Fruit/Leaf Extract, Arnica Montana (Arnica) Extract*, Borago Officinalis (Borage) Leaf Extract*, Calendula Officinalis (Calendula) Flower Extract*, Medicago Sativa (Alfalfa) Extract*, Spiraea Ulmaria (Meadowsweet) Extract*, Sambucus Nigra Fruit Extract, Olea Europaea (Olive) Oil*, Tocopherol, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetyl Palmitate, Sorbitan Palmitate, Sclerotium Gum, Aroma**, Sodium Phytate, Sodium Citrate, Mica, Alcohol, CI 77891, CI 77491, Citral, Limonene, Linalool, Geraniol, Benzyl Benzoate *Ingredients from Organic farming ** Clinical grade essential oils blend