czwartek, 22 lutego 2018

KYPRIS MOONLIGHT CATALYST.



Z reguły jest mało kosmetyków-mówię tutaj o wyższej półce cenowej- do których po zużyciu opakowania chętnie bym wróciła. Ja jestem fanką kosmetyków pielęgnacyjnych, powinnam już powoli to leczyć i uwielbiam testować, stosować nowe produkty i odkrywać je dla Was ale dla mnie Moolight Catalyst od Kypris jest produktem do którego warto wrócić.



Kosmetyki tej marki albo się kocha albo nienawidzi, nie ma osób które byłyby pomiędzy. Na pewno niedostępność produktu w Polsce jak i wysoka cena wiele osób odstrasza ale jeśli macie ochotę na kosmetyki Kypris i chcecie je wypróbować tutaj w cenie 38 euro(w cene wliczona jest już wysyłka) możecie kupić próbki 5 produktów marki-a później wykorzystać kod na 38 euro na zakup pełnowymiarowego produktu marki Kypris-ja sama z tego skorzystałam(zapewniam Was to nie jest sponsorowany post i nikt mi nie płaci za polecenie owej strony).


Wracając jednak do Moonlight Catalyst, dlaczego jest tak wart polecenia?
Przychodzę z opinią na temat tego kosmetyku po roku stosowania, nie systematycznego bo jego codzienne używanie przy mojej wrażliwej i delikatnej skórze nie działo cudów a wręcz przeciwnie. Dla mnie idealną dawką było raz, dwa razy w tygodniu.

Owe serum zamknięte jest w przepięknym szklanym opakowaniu w kolorze głębokiego, ciemnego niebieskiego z pipetką która działa bardzo dobrze. Estetyka marki niezwykle mi się podoba, luksusowy produkt opakowany równie luksusowo-za coś w końcu płacimy ok. 350-360 złotych. Też za sporą pojemność bo nie ma tutaj jak standardowo 30 ml serum a aż 47 ml i dosyć krótki termin przydatności bo 6 miesięcy-ja jednak na własną odpowiedzialność przedłużyłam użytkowanie aż do 10 miesięcy i już na 9 miesiącu serum zaczęło podejrzanie pachnieć, a gdy w pipecie zauważyłam pleśń wiedziałam, że to czas pożegnać się z owym serum. Nie zużyłam go do samego końca, bo jest strasznie wydajne i niewiele już trzeba by pokryć nim twarz, ja stosowałam go na ramiona, dekolt a nawet i....plecy. Moja pielęgnacja wieloetapowa nie kończy się na twarzy tonizuje również szyje, dekolt, ramiona, plecy a nawet czasami nogi...serum zdarza mi się szczególnie te kwasowe nakładać na różne partie ciała nie tylko na twarz.

To nocne serum- a więc nakładać go możemy tylko i wyłącznie przed pójściem spać-no chyba, że jesteście nocnymi markami i w ogóle nie śpicie. Owe serum właśnie podczas snu ma zoptymalizować procesy regeneracyjne komórek, stymuluje ono naturalne cykle odnowy skóry dzięki czemu budzisz się z gładką, pulchną i promienną buzią.


W skład produktu wchodzi aż 16 aktywnych składników w tym między innymi:

* enzymy z fermentowanej dyni bardziej skuteczne od AHA ale i mniej drażniący, zmiękcza skórę i sprawia, że wygląda po prostu piękniej nie ważne jaki styl życia prowadzisz

* algi hawajskie bogate w substancje odżywcze, witaminy i przeciwutleniacze głęboko nawilżają skórę, uzupełniają równowagę wilgotności i nie zatykają porów

* ksylitol glukozyd głęboko nawilża jak i pomaga w tworzeniu naturalnego kwasu hialuronowego

* ekstrakt z owoców dzikiej róży i owoców rokitnika dostarczają cennych nienasyconych kwasów tłuszczowych i składników odżywczych do pielęgnacji skóry podrażnionej i popękanej.

* EGF czynnik wzrostu naskórka to peptyd który stworzony jest poprzez syntezę aby naśladowaćodnawiające korzyści naturalnie występującego EGF

* ekstrakt brzoskwiniowy o jeszcze większych właściwościach nawilżających, uzupełnia zalety ich opatentowanej mieszanki ekstraktów z alg dla pięknie nawilżonej skóry

* organiczny ekstrakt z kwiatu neroli kojący dla skóry i nerwów, zawiera wspaniały subtelny wyciąg z gorzkich pomarańczowych kwiatków.

pełen skład:
Water/Aqua, Glycerin, Lactobacillus/Pumpkin Fruit Ferment Filtrate, Xylitylglucoside, Sclerotium Gum, Algae, Anhydroxylitol, Xylitol, sh-Oligopeptide-1,  Prunus Persica (Peach) Fruit Extract, Rosa Canina (Rosehip) Flower Extract, Vigna Aconitifolia Seed Extract, Hippophae Rhamnoides (Sea Buckthorn) Extract, Prunus Domestica (Plum) Fruit Extract, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Water Extract, Hydrolyzed Fucus Vesiculosus Protein, Sodium Chloride, Trehalose,  Sodium Levulinate, Maltodextrin, Leuconostoc/Radish Root Ferment Filtrate, Sodium Anisate, Sodium Citrate

Ja nazwałabym owy kosmetyk delikatną, ziołową alternatywą dla retinoidów. Stosując owy kosmetyk nie ma mowy o podrażnieniu czy złuszczaniu się skóry.
Ale co on robi? No i co ja mam powiedzieć....wszystko. Poprawia strukturę skóry, oczyszcza pory i pomaga utrzymać je w czystości, poprawia odnowę komórkową, wyrównuje koloryt skóry, zmniejsza oznaki "poprzednich wad" jak plamy po słoneczne, blizny potrądzikowe itp. Kosmetyk nie zawiera w składzie niepotrzebnych olejków eterycznych przez co mogą owe serum używać osoby z bardzo wrażliwą skórą ale i osób które lubią kosmetyki o zapachu neutralnym. Serum łagodzi, uspokaja a z każdym dniem staje się ona promienna, zdrowa i taka pulchna, pełna. Pomimo iż mam skórę suchą nie zauważyłam wyraźnego przesuszenia a wręcz nawilżenie skóry-pamiętajcie jednak jeśli jesteście posiadaczkami skóry suchej nie przesadzać z jego stosowaniem-raz, max. dwa razy w tygodniu. To idealna ilość.


Serum jest w postaci przezroczystego, żelu który wręcz ekspresowo wchłania się w skórę pozostawiając ją nawilżoną i ukojoną. Ja po jego nałożeniu nakładałam dalszą pielęgnację z reguły olejek z dzikiej róży. Ważne jest to, że owego serum nie powinno się łączyć z innymi produktami czy też lekami które zwiększają złuszczanie się skóry bo może to powodować podrażnienia i ważne jest, że podczas "kuracji" z tym produktem musicie nakładać filtry przeciwsłoneczne. I powtarzam po raz kolejny owe serum stosujemy tylko i wyłącznie na noc.

Jeśli macie na niego ochotę nie zastanawiajcie się. Wiem, że cena odstrasza ale serum jest niezwykle wydajne i naprawdę działa, działa. Ja pożegnałam się ze swoją pierwszą buteleczką serum  i zapraszam Was do obserwowania mnie na instagramie aby przekonać się czy zakupie kolejne :)