poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Moja kolekcja kosmetyków kolorowych.



W dzisiejszym poście postanowiłam otworzyć przed Wami moją kolekcję kosmetyków kolorowych i podzielić się moimi opiniami na ich temat-gdyż nie każdy z nich jest mym ulubieńcem wiele z nich się nie sprawdziło-ale spokojnie już znajdują nowe domy.



Jestem minimalistką-minimalizm wcale nie oznacza że musimy posiadać jeden podkład oraz tusz do rzęs.Jeśli korzystasz z nich możesz mieć i nawet pięć tuszy i co dzień korzystać innego. Nie ograniczam się, kupuję to na co mam ochotę jednakże ówcześnie sprawdzając skład danego kosmetyku oraz dowiaduje się czy owy kosmetyk nie jest testowany na zwierzętach. To bardzo dla mnie ważne. Nie ukrywam, że nie wszystkie zakupy były strzałem w dziesiątkę. Niektórych wyborów żałuje, ale bardzo często nie używane kosmetyki oddaje siostrze czy odsprzedaje. Nigdy niczego nie wyrzucam-chyba że już jest po terminie przydatności.
Uwielbiam mieć duży wybór jeśli chodzi o podkłady jak i o cienie do powiek. Na co dzień natomiast nie korzystam z bronzera, tuszu do rzęs oraz nie przepadam za produktami do ust- nie licząc balsamu ochronnego.
Ale dziś nie o produktach do pielęgnacji ale o kosmetykach kolorowych. O tych kosmetykach które my kobiety tak uwielbiamy.




Po pierwsze baza...
Nie jest u mnie wymagana ale lubię ją mieć gdy mam jakieś ważne wyjście. Przed detoksem mych kosmetyków uwielbiałam bazę firmy Benefit  the porefessional- która była cudowna gdyż nic tak nie wygładzało mojej skóry i nie wypełniało porów. Ale to zasługa silikonów, toteż pare miesięcy temu zużyłam ostatnie opakowanie i rozstałam się z nią. Aktualnie w posiadaniu mam bazę "rozświetlającą" firmy 100% pure ale nie wiem czy mnie wystarczająco urzekła. Posiada w sobie drobinki, które są niezauważalne na twarzy ale są, poza tym nie daje jakiegoś wielkiego efektu rozświetlającego a dla mnie bardziej matujący-zawiera krzemionkę. Ładnie za to nawilża i wygładza, pomimo iż ma bardzo zdrowy skład a co za tym idzie nie posiada silikonów pozostawia skórę niezwykle miękką i gładką. Podkład wygląda nałożony na nią wrecz nieskazitelnie. 
Ja jednak szukałam czegoś co daje większy efekt glow a nie mat. 


Kolejnym-wymaganym już u mnie krokiem jest podkład.
 Gdybym miała wybrać tylko jeden kosmetyk kolorowy byłby to właśnie podkład. Dlaczego? Wcale nie dlatego że ukrywam pod jego warstwą swoje prawdziwe "ja". On chroni moją delikatną skórę od zanieczyszczeń, kurzu, toksyn, chroni przed wiatrem i słońcem. Ja traktuje podkład jako delikatną barierę ochronną. Mam wrażliwa i delikatną skórę na twarzy więc podkład jest mi potrzebny. Z reguły używam delikatnych kremów czy też podkładów. Tak naprawdę dwa z pięciu podkładów nie sprawdziło mi się i już szukają nowych domów. Jeden jest na większe wyjścia natomiast dwóch używam na co dzień.

Complexion Rescue Bare Minerals jest moim ulubieńcem roku 2015. To jest produkt którego szukałam. Delikatny, nawet dobrze kryjący, nawilżający, rozświetlający, nie zapychający i bardzo, ale to bardzo wydajny. Gdy coś złego dzieje się z moją skórą(suche skórki, wypryski itp) wiem że gdy go nałożę mimo wszystko moja skóra będzie wyglądać pięknie. To jest produkt który zawsze musi być ze mną. Aktualnie zużywam drugie opakowanie i zakupie zapewne kolejne.
*Kolejnym ulubieńcem jest produkt niedostępny w Polsce stacjonarnie-od czego jest internet-nie należy również do tanich ale jest to świetny produkt. Cover FX Custom Cover Drops jest to czysty pigment w kropelkach, używam go w szczególności gdy ma przed sobą wielkie wyjście i zależy mi na gładkiej, nieskazitelnej po prostu cudownej skórze. Nie polecałabym go nakładać samego na suchą skórę-ja łącze go z complexion rescue- i efekt jest przecudowny. Utrzymuje się całą noc na twarzy, nie waży się i nie roluje. Mój must have jeśli chodzi o cos bardziej kryjącego-ale w połączeniu również z kremem możesz stworzyć za jego pomocą lekki krem BB.

Teraz produkt który jest pomiędzy lubię go i nie lubię do końca. Jest to produkt firmy RMS Beauty un cover-up. Podoba mi się w nim jakże czysty skład, te słodkie malutkie opakowanie, fakt iż produkt jest wydajny ale nie odpowiada mi w nim olej kokosowy którego moja skóra nienawidzi. No i wykończenie nie każdemu może odpowiadać gdyż jest wręcz tłuste. Lubi również uwidaczniać suche skórki o których w ogóle nie miałaś pojęcia. Mimo to daje naprawdę świetne krycie, jeśt bardzo dobrze napigmentowanym produktem-jak każdy produkt firmy RMS Beauty, uspokaja wszelkiego rodzaju wypryski...gdyby nie ten olej kokosowy w składzie kochałabym owy produkt.

Teraz pozostały kosmetyki które się u mnie nie sprawdziły, co nie oznacza że są produktami złymi. Pamiętajcie że każdy z nas ma inną cerę oraz inne wymagania co do produktu.
Pierwszym jest podkład firmy 100% Pure healthy skin foundation. To bardzo gęsty, kremowy podkład który daje satynowe wykończenie. Bardzo dobrze kryje jednakże przesusza moją odwodniona skórę. Jest głównie przeznaczony dla skóry mieszanej oraz tłustej. Posiada w swoim składzie jedynie naturalne składniki oraz barwniki z owoców. Mam do odsprzedania owy podkład o tutaj

Kolejny jest podkład z którym wiązałam wielkie nadzieje, był wielce zachwalany na różnych blogach czy na youtube. Postanowiłam że spróbuje i ja pomimo iż owy podkład jest niezwykle drogi- ok. 290 złotych, dodatkowo niedostępny w Polsce. Mowa tutaj o podkładzie firmy Kjaer Weis. Produkt niezwykle luksusowy ale nie dla każdego, na pewno nie dla skóry suchej. Tak jak i podkład RMS Beauty ten podkład posiada w swoim składzie olej kokosowy-po paru dniach jego użytkowania pod rząd pod moją skórą pojawiają się podkórne zaskórniki, jest niezwykle suchy, pod wpływem ciepła naszych palców rozstąpią się i można go aplikować na twarz. Uwidacznia suche skórki o których nie miałam pojęcia, posiada świetne krycie, ma dobrą pigmentację i sadzę że będzie ideałem dla cer tłustych jak i mieszanych. Zapakowany jest w piękne metalowe opakowanie- które dobre nie jest do noszenia w torebce gdyż jest niezwykle ciężkie. Mam do odprzedania owy produkt tutaj



Kolejny krok u mnie to korektor który jest wymagany pod oczami jak i na niespodzianki-wolę ukryć poszczególny element mojej twarzy aniżeli całą twarz zapychać ciężkim podkładem.
Muszę posiadać dwa korektory-jeden kremowy natomiast drugi bardziej rozświetlający do rozświetlania okolic pod oczami oraz szczytu nosa.
Jako pierwszego używam korektora w formie kremu. Nakładam go pod oczy przed użyciem podkładu.
Aktualnie używam korektora firmy 100% Pure long lastin concealer-który ma naprawdę zadowalające krycie. Wole jednak nakładać go po użyciu kremu pod oczy, gdyż lubi delikatnie przesuszać moją delikatną skórę pod oczami a poza tym ładniej wygląda gdy skóra pod oczami jest nawilżona.

Korektor w kremie natomiast firmy Bare minerals nie potrzebował nawilżenia przed nałożeniem gdyż w moim mniemaniu jest bardziej kremowy aniżeli ten z firmy 100% pure. Zdenkowałam w tamtym roku owy produkt i tak go pokochałam że zakupiłam kolejne opakowanie jednak Sephora nie oferuje najjaśniejszego odcienia i zakupiłam nieodpowiedni. Niezwykle żałuje. Korektor odsprzedaje tutaj

Kolejny korektor to moje uwielbienie, odkrycie roku i wielki ulubieniec. Mowa tutaj o korektorze wygładzająco-rozświetlającym firmy Yves Rocher. Zużyłam już chyba z cztery opakowania tego kosmetyku. Nie znalazłam jeszcze wystarczająco dobrego zastępcy tego korektora, tak więc wciąż go katuje i sadzę że tak już pozostanie. Uwielbiam efekt rozświetlenia toteż sięgam po podkłady dające efekt glow, korektory, uwielbiam rozświetlacze oraz cienie do powiek. Dla mnie cera rozświetlona to cera zdrowa. Może tak mi się kojarzy gdyż jako posiadaczka skóry wręcz odwodnionej moja skóra jest matowa.
Ten korektor wygładza miejsce pod oczami, ukrywa rozszerzone pory no i rozświetla, dzięki niemu spojrzenie jest od razu świeższe i zdrowsze. Wyglądam promienniej, no i ten piękny beżowy kolor.



Pora na kosmetyki do brwi i rzęs. Nie ma tego nazbyt wiele-czarna kredka, duralline, tusz do rzęs i transparentny żel do brwi.
Czarna kredka do oczu to coś czego nazbyt często nie używam ale musi być. Tak dla bezpieczeństwa na jej temat nazbyt wiele nie będę się rozpisywała, bo każdy wie do czego służy. Do zagęszczania brwi, można jej użyć jako eyeliner, rozmazać i stworzyć smokey eye, obrysować linię wodną.. Ja zdecydowałam się na ta z firmy Lily Lolo.

Teraz tusz- kosmetyk który używam może z 10 razy w roku, również mam go dla bezpieczeństwa w razie gdy gdzieś mam wyjść- bardziej mowa tutaj o jakiejś imprezie, święcie czy innej szczególnej okazji. Jestem posiadaczką  gęstych, długich i czarnych rzęs na co dzień stawiam na delikatny makijaż nie zajmujący dużo czasu i energii...dodatkowo nie lubię uczucia gdy mam coś na rzęsach no i nie lubię gdy coś mi się rozmazuje. Aktualnie używam maskary firmy Bare Minerals Lash Domination która jest delikatna dla osób które posiadają wrażliwe oczy, daje naprawdę przepiękny efekt wydłużonych i pogrubionych rzęs przy tym nie rozmazując się i nie krusząc. Polecam tą maskarę.

Kolejny produkt to duraline który tak jak czarna kredka jest must have w mojej kolekcji.

Kolejny już produkt używam notorycznie, każdego dnia. Jest to transparentny żel do brwi firmy Lavera i powiecie po co używać czegoś czego nie widać. Jak i rzęsy tak i brwi mam ładne- nigdy nie mam z nimi problemu. Brwi są jednak nad wyraz sztywne i rano każdy idzie w swoją stronę, ten żel pomaga mi je "ogarnąć" i "ugłaskać". Dodatkowo pielęgnuje je i nabłyszcza i przepięknie pachnie. W owym żelu nie ma ani odrobiny chemii, same naturalne składniki. No i jest nie drogi jego cena to ok 35 złotych.



Kolejną kategorią jest niewątpliwie moja ulubiona. Mowa tutaj o cieniach do powiek-o tych kremowych jak i prasowanych. Być może jest ich niewiele(gdyż to tylko osiem cieni) ale niektórzy potrafią żyć i z jednym cieniem. Uwielbiam neutralne kolory, nie szaleje z kolorami, stawiam na klasykę. Potrafię nałożyć jedynie jeden cień na powiekę i jestem gotowa do wyjścia.
Moimi niewątpliwymi ulubieńcami są cienie kremowe firmy RMS Beauty które są świetnie napigmentowane a dodatkowo nawilżają powieki-gdy masz tłuste powieki wystarczy że przed nałożeniem owych cieni nałożysz na powieki puder matujący. Cienie te mają przepiękne kolory, utrzymają się przez cały dzień. Do mojej kolekcji w tym tygodniu dołączy nowy kolor....aktualnie w swym posiadaniu mam odcień Myth oraz Seduce.

Kolejnymi ulubieńcami jesli chodzi o cienie do powiek są te z firmy Kjaer Weis- cienie nie należą do najtańszych gdyż kosztują ok. 90 złotych za pojemność 1,2g ale nie zawierają niklu, talku ani parabenów co odczuwają moje oczy. Należą do wrażliwych i gdy używałam cieni firmy Urban Decay niestety łzawiły a dodatkowo cienie wcale nie wyglądały ładnie na powiekach. Te są genialne. Ich pigmentacja jest naprawdę świetna, nie osypują się, dobrze się blendują i ładnie się łączą ze sobą. Nie tworzą plam i nie ścierają się. Aktualnie ma tylko dwa odcienie-Charmed który świetnie ociepla moje oko oraz Cloud Nine-cień idealny do rozświetlania kącika oka. Mam w planach zakup jeszcze pięciu cieni ale to z czasem.

Ostatnia jest paletka czterech cieni firmy Bare Minerals o nazwie The Truth. Uwielbiam tych cieni używać szczególnie na wielkie wyjścia. Osypują się delikatnie ale to ze względu na to iż są to cienie mineralne. Namiętnie używam tych dwóch cieni u góry- ten jaśniejszy niedługo dobije denka. Nie są matowe ani błyszczące, są delikatne w konsystencji, świetnie zmielone. 


Pora na wykończenie makijażu, rozświetlenie oraz ocieplenie.
Pudru nie używam na co dzień jak i bronzera. Nie lubię, nie potrzebuje i nie chce. Nie potrzebuje efektu a'la Kim Kardashian na co dzień, dla mnie makijaż ma wydobywać nasze naturalne piękno a nie "rysować" nowe.
Kończę puder firmy Make Up For Ever HD Powder- zakupiłam go o wiele wcześniej aniżeli rozpoczęłam detoks kosmetyczny a jakoże to zwykła krzemionka tak naprawdę postanowiłam że go wykończę. Ładnie przedłuża trwałość makijażu, nie przesusza, nie daje również efektu płaskiego matu...naprawdę go lubię.

Kolejny jest bronzer w formie kremowej uwielbianej przeze mnie firmy RMS Beauty burit bronzer. Daje bardzo naturalny, muśnięty słońcem efekt, można nim również delikatnie wykonturować twarz. Jest naprawdę bardzo delikatny toteż nadaje się również dla jasnej karnacji ale o ciepłych tonach. 

Kolejny produkt jest również w postaci kremowej i jest to rozświetlacz niespotykany- RMS Beauty living luminizer. To jest czysta tafla, to jaki efekt daje na skórze jest cudowne. Daje wręcz mokry efekt, jest bardziej chłodny, wręcz srebrny ale firma RMS wypuściła już cieplejszą wersje owego rozswietlacza nazywa się master mixer i już niedługo będzie w mym posiadaniu-nie mogę się już doczekać.
Rozświetlacz nakładam go głównie w kącikach oczu, pod brwiami na szczyt nosa oraz w łuku kupidyna. Tego produktu nie da opisać się słowami.



Ostatnia kategoria to usta-coś bez czego o dziwo potrafię żyć. Gdy widzę ile kobiety mają w swych kolekcjach pomadek, szminek i błyszczyków boli mnie wręcz głowa. Dla mnie najważniejsze jest posiadanie klasycznej czerwonej szminki-w tym przypadku postawiłam na Mac-a w odcieniu Ruby Woo- pomimo chęci nie mogę znaleźć bardziej "zdrowego" zamiennika tej szminki.Matowe szminki firmy Mac nie mają sobie równych gdyż są nie do zdarcia. To idealny odcień czerwieni dla mnie, dodatkowo do tego czerwona konturówka, tutaj akurat firmy Pierre rene. Kolejnym odcieniem jaki musi znaleźć się u mnie to Nude w tej kwestii postawiłam na firmę Too Faced i szminkę La Creme w odcieniu Nude Beach który jest idealnym beżowo-różowym odcieniem do mojej karnacji. Dodatkowo owa pomadka jest nawilżająca i utrzymuje się dosyć długo na ustach.
Kolejny jest jedyny błyszczyk w mej kolekcji firmy ILIA o nazwie White Rabbit. Moim ulubieńcem do niedawna był błyszczyk marki Dior Lip Maximizer-ale gdy skończyłam opakowanie po bardzo długim czasie nie zdecydowałam się na ponowny zakup. Ten błyszczyk szybko "zjada" się z ust, jest niestety nie wydajny ale daje ładny efekt na ustach, nie posiada za dużych drobinek i nie jest lepiący się, daje uczucie nawilżenia na ustach. Potrafię żyć bez błyszczyka a więc nie wiem czy zdecyduje się ponownie na jego zakup.
Na sam koniec produkty bez których potrafię żyć. Lubię je aczkolwiek nie dobrałam kolorów do siebie. Oba produkty są za bardzo różowe, za bardzo cukierkowe. Ja lubię produkty neutralne nie rzucające się za bardzo w oczy.
Pierwszy produkt jest firmy Tarte Cosmetics butter lipstick w kolorze golden pink. Produkt ten jest niedostępny w Polsce. Przed nałożeniem tej pomadki warto wykonać peeling ust- potrafi ukazywać suche skórki, daje fajne uczucie na ustach, chłodzące ale nie nawilża nazbyt dobrze ust. Uwielbiam opakowanie tej pomadki-tekturowe, idealne do recyklingu....nic więcej nie urzekło mnie w niej. Posiadam ją do odsprzedania o tutaj.
Kolejnym produktem do ust jest coś na pograniczu pomadki i błyszczyku. Usta po jego użyciu są błyszczące, nawilżone ale i świetnie napigmentowane. Podoba mi się formuła samej pomadki ale nie kolor. Jest za różowy i za jasny. RMS Beauty w kolorze Honest. Do odsprzedania tutaj.


Jak widzicie moja kolekcja kosmetyków nie jest nazbyt pokaźna a to ze względu na to iż bardzo często robię porządki w toaletce, nie chomikuje przeterminowanych kosmetyków oraz takich których nie używam. Lubię również testować nowe kosmetyki toteż tak naprawdę na dłużej pozostają ze mną jedynie wielcy ulubieńcy. A jak jest z Wami uwielbiacie mieć dużo kosmetyków kolorowych czy też stawiacie na podstawowe kosmetyki?


czwartek, 21 kwietnia 2016

Najlepsze sposoby na detoks



Nasze ciało zawsze wysyła nam sygnały, gdy potrzebuje pomocy- regeneracji i odnowy.
Zakwaszenie organizmu to często problem przetłuszczającej się skóry, trądziku, nie za ciekawy metabolizm i w złej kondycji włosy oraz paznokcie.
Detoks sokowy to nie jedyna skuteczna metoda na oczyszczenie organizmu. Poznajcie je!!





Sądzisz, że detoks bez wyrzeczeń nie istnieje? Jesteś wiec w błędzie. Występuje i dodatkowo jest bardzo prosty. Jeśli czujesz, że twoja dieta jest za ciężka, za dużo w niej tłuszczy i cukrów- mówię tutaj o tych przetworzonych, a dodatkowo nie potrafisz obudzić się z rana bez kawy- wykonaj krok w kierunku oczyszczenia.
Jedz surowe owoce i warzywa- to świetne rozwiązanie, gdyż zawierają one błonnik, mnóstwo witamin oraz dzięki naturalnym cukrom-fruktoza, pobudzą Cię.
Nie są kaloryczne więc możesz je jeść do woli.
Wypróbuj tygodniowej kuracji raw- Twoje ciało odżyje.
 Twe narządy wewnętrzne naturalnie oczyszczą się z toksyn, skóra stanie się nawilżona i promienna.

Kolejnym świetnym sposobem jest szczotkowanie ciała na sucho. Twe domowe spa poprawi twe krążenie a co za tym idzie twa skóra stanie się odżywiona i ujędrniona. Pobudza do pracy kanały limfatyczne, które oczyszczają narządy wewnętrzne, może pomóc w redukcji do zera cellulitu i zapobiegnie tworzeniu się rozstępów. Szczotkowanie działa lepiej na ciało niż nie jeden peeling a dodatkowo nie wysusza skóry i bardzo odpręża.
Suchy masaż twego ciała doskonale oczyści organizm z toksyn, pobudzi twój system odpornościowy i pozbędzie się "tłuszczowych magazynów". Skóra będzie gładka, delikatna i lśniąca.


Następny sposób to płukanie jamy ustnej olejem czyli oil pulling. Może i to nietypowy sposób na detoks ale ma coraz więcej zwolenników. Płukanka z oleju nie daje jedynie śnieżnobiałego uśmiechu, nie tylko odświeża jamę ustną ale i działa zbawiennie na całe ciało.
Mechanizmy w naszym organizmie będą działać sprawniej dzięki temu, skóra będzie nawilżona i odżywiona od środka. Metoda ta pozwala zredukować trądzik ale i przebarwienia. Najlepiej sprawdza się w tym olej kokosowy, gdyż zawiera kwas laurowy a ona działa antybakteryjnie, przeciwgrzybicznie i jest naturalnym antybiotykiem.
Efekty zobaczysz już w pierwszym tygodniu- bielszy uśmiech, piękniejsza skóra i lepsze samopoczucie.

*Płucz jamę ustną co dzień jedną łyżką oleju kokosowego lub oliwy, czynność wykonuj dokładnie przez 15 minut po czym wypluj płukankę i umyj zęby zwilżoną szczoteczką. Następnie płucz usta niegazowaną wodą.

Jeśli natomiast szukasz kuracji która przywróci równowagę w twym ciele ale i umyśle najlepszy będzie detoks cytrynowy. Uwielbiam go osobiście. Jest bardzo prosty, bezpieczny a wszystko za sprawą czterech składników-ciepłej wody, soku z cytryny(dodać możecie sok z limonki czy pomarańczy), melasy tropikalnej oraz szczypty imbiru. Witamina C zawarta w cytrusach pozwala oczyścić i odkwasić organizm, ostrzejsze przyprawy przyśpieszają metabolizm natomiast melasa pobudza i dodaje energii.
Ta metoda jest świetna, gdyż tak naprawdę już po dziesięciu dniach nie spojrzysz na fast foody i przekąski- to twój organizm podpowie Ci co jest dla Ciebie zdrowe i dobre.
Dzięki tej kuracji twa skóra będzie oczyszczona i odżywiona, pozbędziesz się stanów zapalnych, wzmocnisz odporność zdobędziesz więcej energii jak i lepsze nastawienie do życia.


Niewątpliwie uwielbiam sposób z wypijaniem mikstury cytrynowej i niezwykle mi to pomaga. A wy detoksujecie swój organizm? Lubicie?


środa, 13 kwietnia 2016

Szkodliwe substancje w kosmetykach.


Weź pod lupę produkty do codziennej pielęgnacji, które znajdują się w twojej kosmetyczce.
Z tego wpisu dowiesz się na jakie substancje chemiczne powinnaś uważać sięgając po kosmetyk który tak uwielbiasz.
Muszę Was również zmartwić ale bardzo często te "luksusowe" marki do składów swych kosmetyków dodają same trujące substancje.
Sięgaj więc po produkty z certyfikatem naturalności oraz unikaj tych z toksycznymi składnikami.





Fluid.

Dobry podkład to tak naprawdę nasza druga skóra.
Zadbaj więc o to aby był prawidłowo dobrany biorąc pod uwagę nie tylko jego możliwości oraz z jakiej marki pochodzi ale i również skład, który ma wpływ na naszą skórę. Uważaj więc na toksyczne składniki t.j. związki butylowane( BHT, BHA)- to one odpowiadają za długi termin ważności kosmetyku. Unikaj również sztucznych konserwantów: Diazolidinyl Urea, Cetylpyridinium Chloride, Chlorhexidine, Methylchloroisothiazoline, Methylisothiazolinone, Triclosan, 2-Bromo-2Nitropropane-1, Phenoxyethanol.
Szukaj na etykietach naturalnych konserwantów jak wit. E oraz wyciąg z kory osiki.


1. Un cover-up RMS Beauty- 166zł (tutaj) │ 2. ff.1 Fabulous face Fridge- 137zł (tutaj) │ 3. Kremowy podkład super fruit SPF20 100% Pure- 156zł (tutaj) │ 4. Cream Foundation Kjaer Weis- ok. 280zł (tutaj) │5. Liquid foundation Sappho Organic- ok.200zł (tutaj) │ Glow time mineral BB cream Jane Iredale- 235zł (tutaj)



Lakier do włosów oraz paznokci.

Chociaż wszystkie lakiery są wyprodukowane ze sztucznych składników, warto wybierać mniejsze zło czyli produkty nie zawierające szkodliwych chemikaliów. Uważaj szczególnie na formaldehyd- substancja która drażni drogi oddechowe i oczy- to konserwant ale i środek bakteriobójczy.
Wdychanie jego nawet w niewielkiej ilości przyśpiesza proces starzenia się skóry i działa rakotwórczo.
Na etykietach produktów do stylizacji włosów, lakierów do paznokci czy samoopalaczy szukaj niebezpiecznych substancji: Diazolidinyl Urea, Imidazolidinyl Urea, Quanternium-15, DMDM Hydantion, Glutaral, Hexetidine.

Maskara i eyeliner.

Która z nas nie pragnie posiadać bujnych, ciemnych rzęs?
Każda, a dodatkowo mieć kocie oko. Niestety bardzo częstym składnikiem mascar i eyelinerów jest szkodliwa sadza, która zatruwa narządy wewnętrzne.
Uważaj na te substancje: Channel black, pigment black 6, pigment black 7, acetylene black, froflow, arogen, arotone, arovel, arrow, atlantic, black pearls.


1. Tusz do rzęs Black Tea 100% Pure- 96zł (tutaj) │ 2. Tusz do rzęs Nightfall ILIA Beauty- 119.95zł (tutaj) │3. Stellar Gaze Mineral Mascara Pacifica- ok. 84 zł (tutaj)



Szminka.

Nawet szminka w ulubionym kolorze może stanowić zagrożenie dla twego zdrowia, gdyż bardzo często zawierają one ołów, aluminium, chrom i kadm. Te toksyczne substancje które od czasu do czasu zjadasz ze szminką mogą dla zdrowia mieć nieprzyjemny skutek. Ryzyko nowotworów wyraźnie wzrasta oraz owe substancje prowadzą do zatrucia układu nerwowego. Staraj się więc aby w składzie twej szminki były jedynie naturalne barwniki oraz pigmenty pochodzące z owoców. Im krótszy skład tym lepiej, dobrze również jako szminki sprawdza się burak czy borówki oraz jagody. Ja nigdy nie przepadałam za szminkami toteż posiadam w swej kolekcji jedynie dwie-klasyczna czerwień oraz nude a dodatkowo błyszczyk.




1.Błyszczyk barwiony owocowymi pigmentami 100% Pure- Mauvely 67zł (tutaj)│2. Pomadka anti aging 100% Pure- Calendula 105zł (tutaj) │ 3. Lip Shine RMS Beauty- Honest 115zł (tutaj) │ 4. Lip Tint Kjaer Weis- Dream State ok. 190zł* (tutaj) │ 5. Tinted Lip Conditioner ILIA Beauty- Crimson&Clover 119.95zł (tutaj)


Cienie do powiek.

Dla wielu z nas cienie są nieodłącznym elementem każdego dnia. Potrafią zupełnie odmienić nasz wygląd. 
Warto jednak unikać produktów które zawierają: BHT, BHA oraz syntetyczne barniki które uwalniają aminy aromatyczne- drażniące i toksyczne. Szczerze powiedziawszy po aplikacji chociażby cieni Urban Decay zawsze piekły i bolały mnie oczy-mam bardzo wrażliwe oczy i muszę na nie uważać. Aktualnie jestem posiadaczką kremowych cieni firmy RMS Beauty oraz dwóch cieni Kjaer Weis i jestem wielce z nich zadowolona.
Groźny jednak w cieniach jest również talk- zaburza funkcjonowanie skóry oraz jest składnikiem rakotwórczym.




1. Eye polish RMS Beauty- Seduce 129zł (tutaj) │ 2. Eye polish RMS Beauty- Myth 129zł (tutaj)  │ 3. Eye Shadow Kjaer Weis- Cloud nine ok. 180zł* (tutaj) │ 4. Eye Shadow Kajer Weis- Charmed ok. 180zł* (tutaj) │ 5. Paleta do makijażu naked palette 100% Pure- 159zł (tutaj)



Pudry.

Pudrem matowimy swą skórę, zakrywamy niedoskonałości czy "gruntujemy" podkład oraz korektor. Powinien być on przyjazny dla skóry jakoże nakładamy go na twarz co dnia. Musicie wiedzieć, że toksyczne substancje przenikają głębiej przez pory które są zawarte w kosmetykach które stosujemy.
Unikaj produktów które zawierają: PEGI( Glycol, Glikol polietylowy, PEG-20 Gliceryl Laurate, PEG(4-2000)- który powoduje stany zapalne skóry, jej swędzenie oraz wysypkę.
Uważaj również na parafinę(mineral oil, parraffin oil, petrdatum, Parraffinum liquidum) która nie tylko znajduje się w pudrach ale i kremach do pielęgnacji chociażby twarzy. Moja skóra nienawidzi parafiny i to może nawet dobrze bo parafina to nic innego jak produkt który jest wynikiem destylacji ropy naftowej.
Przyśpiesza starzenie się skóry, zatyka pory oraz zatrzymuje na twarzy kurz oraz bakterie.
Nie jestem fanką pudrów, matowego wykończenia jaką że jestem posiadaczką skóry odwodnionej i na co dzień ich nie używam aczkolwiek gdy gdzieś wychodzę.



1. Puder un powder RMS Beauty- 157zł (tutaj) występuje również w wersji "kolorowej" │ Fade Into You ILIA Beauty- 143.95zł (tutaj)



Korektor.

Jako że ten produkt bardzo często nakładamy na wrażliwe punkty- skóra pod oczami i niedoskonałości np. trądzik- powinien on być jak najbardziej dobry dla nas.
Jeśli producent oprócz krycia obiecuje ochronę przeciw UV sprawdź czy owy filtr nie jest aby chemiczny- gdyż przenika on przez naskórek do naszego organizmu.
Oprócz tego, że są one trujące często powoduje zmiany hormonalne.
Uważaj na: oxybenzone, benzophenone-3, Homosalate, Octil Salicylate, Octocrylene, Ensulizde, Ethyhexyl Dimethyl PABA.



A czy Wy sprawdzacie składy kosmetyków które nakładacie na swoją twarz czy też ważny jest dla was jedynie wygląd no i marka?



sobota, 9 kwietnia 2016

Bataty- warto je jeść?



Czy zadawałaś sobie może pytanie- czy bataty są zdrowsze od zwyczajnych ziemniaków?
Jeśli tak to w dzisiejszym poście przedstawię Wam cudowne właściwości batata.





Bataty pochodzą z USA i wielce różnią się od naszych "europejskich ziemniaków".
Nie tylko z wyglądu- bataty są pomarańczowe oraz są innego kształtu, owe warzywo jest inne ale również bataty zawierają w sobie więcej witamin, cennych minerałów oraz błonnika. Te warzywa- ze względu na kolor- posiadają w sobie wiele beta-karotenu, magnezu, manganu, witaminy A,C,B6 oraz wapnia. Dania z udziałem batatów są mniej kaloryczne, są bogate w naturalne cukry przez co obniża naszą ochotę na słodycze dostarczając organizmowi mnóstwo energii.
Bataty są idealne dla diabetyków- nie podnoszą poziomu glukozy we krwi a przy tym poprawiają wrażliwość na insulinę.

Bataty można tak jak ziemniaki grillując, piec, gotując nawet ze skórką. Batat sprawdzi się w kremowych zupach ale również w owocowych koktajlach gdyż dzięki słodkiemu smakowi świetnie komponuje się z mlekiem, bananami i cynamonem. Bataty możesz również wykorzystać do mocno czekoladowego brownie które w sobie nie będzie posiadało ani trochę białego cukru.

Batat to bardzo uniwersalne warzywo.
Znacie, lubicie??


piątek, 1 kwietnia 2016

Ulubieńcy marca.


Mamy już kwiecień. Jak ten czas szybko upływa. Jednak nie narzekam gdyż powoli pojawia się wiosna-a to pora roku którą bardzo lubię. Jest tak pełna słońca, aż chce się wstawać i pędzić do pracy. Odzyskałam siły i wręcz chęć do życia.
Marzec upłynął mi pośpiesznie, był pełen zakupów nowych kosmetyków to do pielęgnacji skóry to do włosów ale i makijażu jednakże w tym miesiącu mą uwagę nad wyraz mocno przykuły trzy produkty- coś do ust, coś do włosów i coś do rąk. Jeden produkt używam od dawna-to moje trzecie opakowanie, i zawsze do niego wracam. Tak więc zacznę od niego.




Human+kind  Hand+elbow+foot cream

 Jest to produkt dosyć uniwersalny gdyż stosować go można na ręce ale i również na stopy czy też suche łokcie. Zakochałam się w tym produkcie już od pierwszej aplikacji. Pięknie nawilża moje z reguły suche dłonie-jakoże pracuje w branży dosyć "brudnej" tak więc niezwykle często moje dłonie mają kontakt z wodą ale i również z mocno oczyszczającym mydłem do mycia dłoni, moje dłonie ostatnio przeżywały horror i były tak suche że tworzyła się pewnego rodzaju narośl, prócz tego mam wiele zadrapań i otarć tak więc potrzebuje czegoś co mocno nawilży moje dłonie i je zregeneruje. Krem nie tylko pielęgnuje dłonie ale i skórki wokół paznokci jak i same paznokcie. Dodatkowo przepięknie pachnie-uwielbiam takie mocne zapachy.
Produkt jest w 99,45% naturalny a firma nie testuje na zwierzętach. Produkt dostaniecie w Sephorze (tutaj)
Za pojemność 50ml musicie zapłacić 25 złotych.





Rahua Voluminous Shampoo

Jaki to piękny produkt. To szampon który oczyszcza ale i pielęgnuje-tak to możliwe. Myje włosy dwa razy do trzech w tygodniu. Pomimo iż moje włosy należą do tych przetłuszczających się przy skórze głowy są niestety suche na końcach (nie wpływam na ich wygląd poprzez suszarki, prostownice, lokówki nawet ich nie farbuje) zadecydowałam że włosy myć będę rzadziej oraz wyeliminuje produkty które zawierają silikony i SLS-y. No nie ukrywajmy naturalnym szamponom trzeba dać czas ażeby zaczęły działać. Włosy od razu nie zaprzestaną się przetłuszczać, nie będą gładkie i lśniące.
Początkowo byłam zawiedziona szamponem gdyż na drugi dzień od umycia wydawało mi się że są brudne. 
Szampon zaczyna działać po paru umyciach, oczyszcza włosy dobrze i delikatnie, jako że posiada w swym składzie naturalny olej Rahua głęboko wnika w trzon włosa i wzmacnia je oraz odżywia jednocześnie regeneruje mieszki włosowe i skórę głowy. Mam wysyp nowych baby hair-być może to dzięki temu szamponowi. Szampon delikatnie się pieni, rzec można że w ogóle tego nie robi i to mnie początkowo zmartwiło-dużo piany dla mnie zawsze oznaczało cudowne oczyszczanie. Włosy po umyciu są sprężyste, mocne, zdrowe i niezwykle błyszczące no i pełne objętości-gdyż takie główne założenie jest tego szamponu. Jestem wielce zauroczona owym szamponem że odstawiłam olejowanie włosów
Produkt możecie zakupić na stronie warsztat piękna(tutaj) ale możecie również skorzystać z próbek szamponu oraz odżywki ( tutaj)
Koszt szamponu za pojemność 275ml to 163 złote- być może to wiele ale naprawdę niewiele go potrzeba ażeby umyć włosy. Produkt w 100% naturalny, wegański oraz nietestowany na zwierzętach





Skin&tonic London Naked Lip Balm

Ostatnim ulubieńcem jest coś co otrzymałam tak naprawdę pod koniec marca aczkolwiek wywarło na mnie tak wielkie wrażenie że postanowiłam umieścić go w perełkach. Jest to produkt który był mi wielce potrzebny pomimo iż miałam dwa balsamy do ust, dopiero ten uratował me usta. Mowa tutaj o balsamie do ust który całkiem przypadkiem trafił w me ręce. Podczas zakupów na stronie Organicall ( gorąco polecam tą stronę) otrzymałam ten balsam w prezencie-co uważam za niezwykle miłe.  Zaaplikowałam balsam i zamarłam gdyż nigdy nie miałam tak mięciutkich i gładkich ust jak po użyciu tego "niewinnego" balsamu. Już tłumaczę dlaczego niewinnego, ponieważ w jego składzie sa tylko albo aż trzy składniki. Olej kokosowy, wosk pszczeli oraz masło shea. Ja jestem zakochana w tym produkcie i używam go non stop pomimo iż w mojej "kosmetyczce" jest dopiero od dwóch dni.
Produkt jest w 100% procentach naturalny oraz nietestowany na zwierzętach. Możecie zakupić go na stronie Organicall (tutaj) za 19.95 zł przy pojemności 4,3 g





Jeśli jednak jesteś osobą która lubi robić sama kosmetyki polecam przeczytać mój post na dwa balsam do ust o tutaj.

A jakie produkty wywarły na Was dobre wrażenie w marcu?