wtorek, 7 lutego 2017

ULUBIEŃCY STYCZNIA.



Dziś bez zbędnych wstępów chciałabym Wam przedstawić dwa produkty które skradły moje serce i których aplikowanie na moją skórę twarzy sprawia mi nadal wielką przyjemność.
Oba produkty są niedostępne w Polsce i wydaje mi się że na tą chwile jedynie takie kosmetyki będę Wam przedstawiała aczkolwiek z czasem mam zamiar zacząć testować typowo polskie, naturalne kosmetyki w bardzo korzystnych cenach.
Pomimo iż owe produkty do pielęgnacji twarzy są z Ameryki dostaniecie je w angielskich sklepach on-line i  w takim przypadku nie musicie płacić za przesyłkę i również za cło(a paczka dociera do nas od 5 do 12 dni).



Na owe perełki czaiłam się już od dawna aczkolwiek ceny odstraszają i ich zakup musi być zaplanowany a opinie na ich temat przeczytane dogłębnie. Gdy to wszystko zrobiłam postanowiłam że po świętach(gdy pieniądze wpłyną na konto)zakupie pare kosmetyków które chciałam spróbować na skórze. I tak oto padło na balsam marki Mahalo The Rare Indigo którego cena to 480 złotych(ja jednak posiadałam zniżkę na 31 euro i tylko dlatego zdecydowałam się na jego zakup, wyszło mnie wtedy 340 złotych-różnica ogromna nieprawdaż?). Marka ma w swojej ofercie jeszcze jeden balsam który jest tańszy ale równie drogi.
Dlaczego zdecydowałam się na zakup owego produktu? Na stronie Alyaka możecie zamówić próbki marki Mahalo, w skład owego zestawu za 31 euro wchodzi: Rare Indigo Balm, The Mahalo Balm, The Petal Mask, Pele Mask, Vitality Elixir oraz The Vacation Glow...wiem że za próbki to wiele ale uwaga potem te 31 euro możecie wykorzystać na zakup jakiegokolwiek produktu marki Mahalo na stronie Alyaka. Fajnie, prawda? Tak z jednej strony zakupiłam ten produkt bo jest najdroższy z linii marki, ale gdy miałam jego próbkę...zakochałam się w nim. W jego zapachu..tak trudnym do opisania. To coś na pograniczu słodkiej wanilii z kwiatem róży, ylang ylang, rumianku...owy zapach czuć gdy tylko otworzy się słoik. Balsam aplikuje jedynie na noc dzięki temu koje moje zmysły owymi zapachami. Jeśli nie lubicie intensywnych zapachów produkt na pewno nie jest dla Was.
Kosmetyk dodatkowo ma przepiękny fioletowo-niebieski kolor i jest pełen aktywnych botanicznych składników które uspokajają stany zapalne, produkt jest świetny dla osób z trądzikiem, egzemą, trądzikiem różowatym, posiadają zapalenia skóry lub po prostu dla osób które pragną aby ich cera była promienna i bardziej młodzieńcza.
Zauważyłam że gdy używam owego balsamu co drugi dzień na noc, nie wyskakują mi nieproszeni goście na twarzy, naczynka są wyraźnie uspokojone, koloryt skóry jest wyrównany a skóra jest pełna blasku, napięta i nawilżona każdego ranka gdy wstaje. Owy produkt możecie używać na całe ciało jak i również pod oczy...
Gdy go używam nie mam już suchych skórek ani przesuszonych miejsc na skórze twarzy.
Produkt jest przeznaczony do każdego rodzaju skóry ale najlepiej działa na skórze normalnej do tłustej a szczególnie tej z trądzikiem, podrażnionej, z egzemą, zapaleniem skóry ale i oznakami starzenia czyli ze zmarszczkami i plamami starczymi.
A zapomniałam powiedzieć że produkt rozjaśnia skórę oraz pomaga w walce z przebarwieniami po wypryskach(mówimy oczywiście o świeżych przebarwieniach).

Na pewno przyjdę do Was z aktualizacją owego produktu gdy wykończę cały słoiczek a uwierzcie mi że będzie to trudne bo produkt jest niezwykle wydajny i niewiele go trzeba ażeby rozprowadzić go na twarzy, szyi i dekolcie.



Och, kolejny produkt to kolejne cudeńko bez którego już nie wyobrażam sobie pielęgnacji mojej twarzy.
Marka Kypris i ich rozsławiony już Moonlight Catalyst. Czego on nie robi...To produkt jak mówi sama nazwa jest przeznaczony do wieczornej pielęgnacji, w świetle księżyca i gwiazd. Owy produkt ma delikatnie odżywić naszą skórę podczas drzemki, to ziołowa alternatywa dla formuł retinoidów w którym mamy koktajl sfermentowanych enzymów z dyni, biomimetycznej EFG oraz nawilżających ekstraktów roślinnych które mają oczyścić, odświeżyć i odnowić naszą skórę bez podrażnień i łuszczenia.
Nie mam większych problemów z cerą ale w "te dni" pojawiają mi się wypryski i nawet gdy ich nie dotykam niestety pozostają mi po nich przebarwienia, poza tym mam często problem z nierównym kolorytem skóry..ale po prostu też czasami potrzebuje dobrego oczyszczenia i wygładzenia skóry.
Ten produkt to wszystko robi, zwiększa odnowę komórkową, poprawia strukturę skóry, pomaga również oczyścić nasze pory(tak naprawdę), wyrównuje koloryt, zmniejsza nasze skazy na skórze, pozostawia skórę pełną blasku-to jest to czego my kobiety szukamy, blasku. Produkt nie posiada olejków eterycznych ażeby nie podrażniać skóry...produkt uspokaja, łagodzi i daje naszej skórze promienny blask oraz sprawia że twarz jest bardziej "pulchna" po prostu. Jego cena uważam że jest już bardziej przyziemna gdyż za 47ml musimy zapłacić ok. 280 złotych, to wciąż dużo ale akurat gdy jesteście fankami kwasów ale nie lubicie przesadnego łuszczenia się oraz podrażnienia skóry to jest produkt idealny.



Cóż wiem tylko dwa produkty, ale jakże zacne nie sądzicie?
Czekam na dwie przesyłki z nowościami(dla mnie)od marki z ulubieńców oraz już zabieram się za kolejne zamówienie. Kypris czy Mahalo, jak sądzicie? Jesteście ciekawe?