piątek, 16 lutego 2018

ULUBIEŃCY PIELĘGNACYJNI 2017.


 I tak minął rok 2017..nawet nie wiem kiedy ten czas zleciał. Nie będę Was oszukiwała mówią, że tamten rok był pełen dla mnie radości. Wręcz przeciwnie był niezwykle smutnym rokiem osobiście dla mnie...jeśli chodzi jednak o przygody z kosmetykami obfitował w cudowności-udało mi się przetestować naprawdę sporą ilość kosmetyków-zarówno polskich jak i zagranicznych, droższych jak i tańszych. Na niektórych się zawiodłam inne okazały się totalnymi bublami. W tych ulubieńcach roku przebijają polskie marki-oczywiście w zestawieniu nie mogło zabraknąć Resibo jak i Ministerstwa Dobrego Mydła-moje dwa graale ale i pojawiło się moje odkrycie poprzedniego roku- Jan Barba.
No cóż nie będę Was już zanudzała tym wstępem i przejdę do rzeczy.
Kosmetyki podzieliłam na dwie kategorię: "twarz" oraz "reszta", zapewne wiecie, że wiekszą fanką jestem kosmetyków do pielęgnacji twarzy toteż będzie ich więcej. Zacznę jednak od kategorii "reszta" bo tych kosmetyków jest o wiele mniej.

Kategoria: CIAŁO I WŁOSY



1.MINISTERSTWO DOBREGO MYDŁA MUS SZAFRANOWY WYGŁADZAJĄCY

Pomimo, iż ten produkt zaczęłam stosować już w roku 2016 nie pojawił się on w ulubieńcach z prostego powodu-za mało czasu miałam aby go pokochać. Ale pokochałam bo to naprawdę świetny produkt. Za 42 złote otrzymujemy 120 ml cudownego, puszystego musu w słoiku z ciemnego szkła-och uwielbiam te surowe opakowania tej marki. To naprawdę super odżywczy mus który cudownie nawilża i regeneruje skórę. Napakowana jest antyoksydantami i witaminą E. Dokładnie już nie pamiętam co i jak ale doskonale pamiętam jego konsystencję taką pulchniutką i mięciutką i ten cudowny lekko orientalny, ostry zapach idealny na zimne wieczory. Mus jest pełen nierafinowanych olejów i maseł a do tego olejki eteryczne łatwo się wchłaniają i ta cała mieszanka głęboko regeneruje zniszczony naskórek.
Najlepiej aplikować go na wilgotną skórę...bo pomimo iż to mus wraz z ciepłem naszego ciała zamienia się w olejek i otula nas...och jak otula. Na pewno kupie go ponownie gdy tylko wykończę produkt który aktualnie używam (ciii....jest nim odżywczy mus od fresh&natural)


2.MINISTERSTWO DOBREGO MYDŁA PEELING CUKROWY ŚLIWKA

No i po raz kolejny MDM-było by tego więcej ale w tamtym roku pojawił się już olejek z pestek śliwki oraz hydrolat różany-oba produkty wciąż "kocham" i zawsze do nich wracam, serdecznie je Wam polecam-ta pozycja powinna pojawić się jako pierwsza...bo najpierw peelingujemy ciało a potem nawilżamy. Już zapewne wiecie o czym mówię-peeling cukrowy śliwka, jeśli wiecie jak pachnie olejek śliwkowy(marcepanem) to dokładnie tak pachnie ten peeling. Za 38 zł otrzymujemy 300 g peelingu-najlepszego peelingu na świecie. W jego skład wchodzi cukier trzcinowy, olej z pestek śliwki, olej ze słodkich migdałów, olej z pestek winogron, olej awokado, masło shea i kakaowe, wosk pszczeli i jeszcze, jeszcze więcej. Pomimo tak wielu cudownych olei peeling nie ocieka tym wszystkim, tylko jest idealnie "suchy" jeśli wiecie o co mi chodzi..mimo swej suchości cudownie nawilża skórę, przez co nie czuje potrzeby by nawilżać skórę po "szorowaniu". Skóra po regularnym stosowaniu(ja robię to dwa razy w tygodniu) staje się odświeżona i sprężysta, wygładzona, nawilżona, zmiękczona...idealna do głaskania jest tak miła w dotyku., a do tego ten słodki, cudowny zapach...no czegóż chcieć więcej? Uważajcie szczególnie na swoich mężczyzn bo po użyciu tego peelingu poczują różnice :D
Bardzo apetyczny wręcz peeling, który jest bardzo, bardzo wydajny i naprawdę jest to taki produkt, dzięki któremu nie mam ochoty szukać czegoś lepszego, bo on spełnia wszystkie moje zachcianki.


3.ECO TAN COCONUT BODY MILK

W roku 2017 o wiele bardziej dbałam o skórę ciała, niegdyś robiłam to niechętnie...omijałam szerokim łukiem nawilżanie ciała czy nawet jego peelingowanie, nie zwracałam nawet uwagi na to czym myje ciało-czy to mydło, czy żel co to za różnica. Zauważyłam jednak różnicę gdy zaczełam bardziej skupiać się na ciele-skóra stała się napięta jędrna i nawilżona..piękniejsza. Jak po mus szafranowy od MDM lubiłam sięgać szczególnie w zimne miesiące tak bo mleczko kokosowe od Eco Tan w lecie-ze względu na swoją lekką, mleczną konsystencję która w oka mgnieniu wtapiała się w skórę i mogłam się po prostu ubrać, poza tym w ciepłe dni nie stosuje olejków bo po prostu są za tłuste. Poza tym jest to bardzo tani produkt, jeśli pojemność 500 ml podzielimy przez początkowo wysoką cenę 170 złotych-wychodzi, że za 1ml zapłacić musimy 0.33 zł. Balsam opakowany jest w butelkę z pompką która dozuję odpowiednią ilość produktu, który jest mleczny, delikatny i pachnie-dla mnie to nie kokos-dosyć specyficznie, dla mnie trochę szpitalnie. Ale tu nie zapach jest najważniejszy a działanie-pomaga uspokoić podrażnienia, nawilża bardzo intensywnie, pozostawia skórę gładką...z czasem skóra staje się lśniąca i elastyczna. Po aplikacji jego czułam jak moja skóra wręcz go pije. Idealnie sprawdzi się u osób z chorobami skóry jak egzema czy łuszczyca, u mnie poradził sobie z podrażnieniami po depilacji laserowej.


4.JAN BARBA SZAMPON ZIOŁOWY

Och ten szampon  również był cudowny ale wiem, że nie każdemu się on spodoba. Powiem Wam szczerze, że pomimo iż na początku nie byłam do niego pozytywnie nastawiona, to gdy go wykończyłam czułam smutek i zastanawiam się czy nie zakupić go ponownie. To na pewno nie jest szampon dla każdego, bo się nie pieni i to dla mnie początkowo był wielki problem. Nie wiedziałam ile go dozować, czy go zmyłam czy też nie i jak używanie go samego sprawiało mi trud tak w połączeniu z innym szamponem to istne cudo. Świetnie oczyszcza skórę głowy a przy tym jej nie podrażnia-nie aplikowałam go na całe włosy a jedynie skupiałam się na skalpie, w ogóle nie myje włosów od połowy szamponem-chyba, że olejowałam włosy. Stosowałam go jako takie mocne oczyszczenie skalpu raz w tygodniu, nie radziłabym go używać podczas każdego mycia bo wydaje mi się, że może przesuszyć skalp nawet jeśli ma się przetłuszczające włosy, używanie go nawet tylko raz w tygodniu pomogło mi właśnie z problemem nadmiernego przetłuszczania się włosów. Włosy mogłam myć co trzy dni i wyglądały one naprawdę dobrze...jak sprawdziłam na stronie niestety Jan Barba nie posiada już w ofercie tego szamponu, a szkoda :(



Kategoria: TWARZ


1.FRIDGE 3.2 ROSE WATER TONIC

W tym roku jeszcze bardziej uwierzyłam w magię toników..naprawdę skóra wygląda o niebo lepiej gdy od razu po demakijażu zaaplikujemy na naszą twarz tonik. Ja używam go aż trzy razy dziennie, podczas porannej pielęgnacji, po demakijażu oraz podczas wieczornej aplikacji.
Woda różana/tonik różany/hydrolat różany zawsze musi być ze mną, nic tak nie koi i nie uspokaja mojej wrażliwej skóry jak róża...gdybym mogła okładałabym twarz płatkami dzikiej róży :D
Przetestowałam wiele "wód różanych" i jak wciąż jestem fanką hydrolatu od Ministerstwo Dobrego Mydła-pojawił się w zeszłorocznych ulubieńcach roku, tak w tym roku królował u mnie tonik różany od Fridge. Za 100 g zapłacić musimy 87 złotych może to dużo za wodę różaną ale ta w niezwykły sposób koiła moją skórę, wygładzała jej powierzchnie oraz nawilżała i do tego ten przepiękny, naturalny zapach róży. Tonik posiada świetny atomizer dzięki czemu zaaplikujemy na twarz mgiełkę a nie strugę wody.


2.ECO TAN BY SONYA FACE TAN WATER

Natomiast ten tonik to wielkie odkrycie tego roku, uwielbiam go i pomimo iż nie stosuje go 3 razy dziennie a jedynie dwa razy w miesiącu no może trzy ale to już jest maksymalnie to bardzo go lubię. Nad jego zakupem zastanawiała się już długo, bardzo długo od kiedy zaintrygowała mnie marka Eco Tan po użyciu ich samoopalacza do ciała. Za 100 ml musimy zapłacić ok 142 złote-ale ten produkt jest wart każdej złotówki.
Sięgam po niego z reguły wtedy gdy moja skóra twarzy nie wygląda za korzystnie-jest pozbawiona blasku, kolor nie należy do jednolitych oraz pojawiają się na niej jakieś wypryski. Tonik ten pomimo iż nazywany jest "wodą samoopalającą" to dla mnie to tonik pielęgnujący. Po dwóch aplikacjach zauważymy już na skórze delikatny brązowy odcień a po jednym jedynie muśnięcie słońcem-i ja ten efekt najbardziej lubię.
Nie używam go często bo nie tyle zależy mi na efekcie opalonej skóry co na oczyszczeniu dogłębnie skóry, nawilżeniu oraz pozbyciu się wyprysków...skóra poza tym po jego użyciu jest pełna blasku i wydaje się rozjaśniona...wygląda tak zdrowo, że nie potrzebuje już nakładać podkładu. Aplikuje go wacikiem, równomiernie rozcierając na twarzy, szyi, dekolcie a nawet i ramionach i po upływie 6-8 godzin zmywam go. Pomimo iż jest zalecany do skóry trądzikowej i tłustej u mnie posiadaczki cery suchej i wrażliwej sprawdza się cudownie. Na pewno gdy wykończę opakowanie z czasem zakupię kolejne.


3.JAN BARBA TONIK ZIOŁOWY

I kolejny obiecuje, że już ostatni tonik w tym zestawieniu którego z początku wcale nie polubiłam a to dlatego, że używałam go za często. Tak dobrze słyszycie...toniku używam, aż trzy razy dziennie-przed poranną pielęgnacją-nie myje twarzy żelem/mleczkiem rano a jedynie wodą, podczas demakijażu-robię go zawsze po przyjściu do domu nie ważne czy jest to 15, 17 czy 21 oraz przed wieczorną pielęgnacją i tyle też razy go używałam. Skóra z czasem stała się przesuszona i powstawały suche skórki-wiedziałam, że to jego wina ale brakowało mi go w pielęgnacji, odrobinę wylewałam zawsze na dłoń i wklepywałam delikatnie w twarz. Zaczęłam go więc stosować tylko raz po demakijażu i był to strzał w dziesiątkę. Skóra z każdym dniem stawała się coraz piękniejsza, ukojona jej kolor był wyrównany. Dodatkowo tonik-jak mówi nazwa-przepięknie pachnie ziołami. Tonik ma za zadanie odświeżyć i odżywić naszą skórę, wyrównuje jej pH. Jego koszt to 63 złote za 200 ml.

4.MAY LINDSTROM THE HONEY MUD

W ulubieńcach roku 2017 pojawiła się tylko jedna maseczka, co bardzo mnie zdziwiło na początku bo trochę ich przetestowałam w tym roku ale tylko ta jedna bardzo zapadła mi w pamięć i powiem szczerze, że bardzo za nią tęsknie. Za jej konsystencją, działaniem i przepięknym zapachem...pomyślcie o kakao i miodzie połączonym razem-czujecie ten zapach? Mi udało się the honey mud kupić  jeszcze przed wyraźną podwyżką ze strony May gdyż aktualnie za 100 ml w przybliżeniu trzeba zapłacić ok. 410 złotych. Kupiłam go na początku stycznia 2017 i nie oszczędzałam ani trochę bo używałam go zarówno do demakijażu jak i również jako maseczka i wykończyłam dopiero w październiku. Pełną recenzje, moje ochy i achy na temat tego kosmetyku możecie przeczytać tutaj bo boje się, że tutaj zabrakłoby na to miejsca.


5.RESIBO MULTIFUNKCYJNY PEELING DO TWARZY

Ja wiem co powiecie, jeśli obserwujecie mnie na Instagramie to wiecie, że ten produkt wcale nie jest długo ze mną bo od początku grudnia. Polubiłam go jednak na tyle bardzo, że pozwoliłam sobie umieścić go w tym rankingu. To istne cudo naprawdę, świetnie sprawdza się zarówno jako peeling enzymatyczny ale i mechaniczny-nawet przy mojej delikatnej i suchej skórze. Tutaj Was zaskoczę ponieważ ja tego peelingu używam każdego dnia po demakijażu twarzy i powiem szczerze, że moja skora w tak świetnym stanie nie była-brak suchych skórek, rozjaśniona a jej koloryt jest wyrównany. Wszystko co obiecuje producent ten peeling robi-złuszcza, regeneruje, odżywia, poprawia koloryt i odnawia skórę a przy tym jest delikatny i bardzo ale to bardzo skuteczny i jakże wydajny. 79 złotych za 75ml uważam, że to niewiele w szczególności, że to produkt na bardzo wysokim poziomie i musicie go mieć. Po prostu musicie.Serum odżywiało i nawilżało ale i jaki blask dawało-glow, glow, glow. Rozprowadzałam go aplikatorem po czym delikatnie wklepywałam opuszkami palców..skóra pod oczami była wygładzona a spojrzenie rano takie świeże i jasne, jakbym spała najlepszym snem. To było najlepiej wydane 65 złotych w 2017 roku, niewątpliwie.


6.KYPRIS MOONLIGHT CATALYST

Tego kosmetyku nie mogło zabraknąć w tym zestawieniu-to moje odkrycie roku, cudo bez którego nie wyobrażam już sobie mojej pielęgnacji, naprawdę działa i z bólem portfela mówię, że jest wart każdej wydanej na niego złotówki. Uwielbiam kwasy, złuszczanie skóry bo uważam, że wcale nie olejki czy maseczki są najważniejsze a dobrze oczyszczona i "otwarta" skóra na przyjmowanie właśnie dobroci które płyną z olejków i maseczek. Cena 350 złotych może początkowo przerażać ale gdy dowiadujemy się, że aż jest 47 ml produktu, nie jest już tak źle. Moonlight Catalyst to nic innego jak wieczorne serum, które działa właśnie podczas naszego snu-regeneruje naszą skórę sprawia, że staje się ona gładka, ujednolicona, zdrowa, pełna blasku, idealna, pulchna, promienna....ogrom tego, naprawdę ogrom. Dodatkowo odnawia naszą skórę...działa trochę jak retinol ale to nie zasługa retinolu a chociażby enzymu który pochodzi z dyni. Napełnia skórę witaminami, złuszcza ją(nie polecam używać go każdego dnia, ja robię to raz na tydzień)sprawia, że skóra jest nawilżona i taka sprężysta, ukojona i uspokojona. No nie wiem co jeszcze mam napisać, gdybym napisała tylko WOW myślę, że również dużo by to powiedziałoby Wam o tym produkcie. Powoli wykańczam ową pierwszą buteleczkę i szczerze zastanawiam się nad zakupem kolejnego opakowania. Serum jest tak wydajne, że stosuje go również na ramiona, dekolt a nawet i plecy...i na każdej części mojego ciała sprawdza się rewelacyjnie. To jest największy ulubieniec roku 2107!!!!


7.KYPRIS ANTIOXIDANT DEW

Przygodę z marką Kypris zaczełam od powyżej przedstawionego produktu ale tak bardzo polubiłam pierwszy więc zapragnełam kolejnego i jak Moonlight Catalyst stał się moją obsesją tak nie było inaczej z Antioxidant Dew. No co ma zrobić, że te produkty są po prostu genialne, nie powiedziałabym, że da radę się przeżyć tylko z tymi dwoma produktami ale gdybym miała wybierać...tak wybrałabym tylko te dwa.
Za co lubię Antioxidant Dew...za to, że działa. Dla mnie zdrowa skóra to rozpromieniona skóra, pełna blasku, napięta, jędrna, piękna....taki efekt chce widzieć na mojej skórze każdego dnia i ten jeden produkt to sprawiał. Każdego ranka nakładając owe mleczne serum widziałam efekty skóra była po prostu piękna. Antioxidant Dew to nie tylko pielęgnacyjne serum które daje glow, rano mogłam nałożyć po prostu tylko ten produkt i zyskiwałam w ten sposób efekt glow, ogromne nawilżenia i wygładzenie skóry...lekki photoshop. Serum świetnie sprawdzało się również jako baza pod makijaż-nie utrwalało makijażu a jedynie sprawiało, że po prostu lepiej wyglądało na skórze. Może wrócę do niego w okresie letnim, lekka konsystencja ale bardzo duże nawilżenie-idealne serum na lato. Po tym produkcie testowałam pare podobnych kosmetyków do tego i żaden nie dawał mi takiego efektu jak Antioxidant Dew...czy abym miała do niego wrócić?
Tutaj znajdziecie moją recenzję na temat tego produktu.


8.FRIDGE THE GREEN FACE

I tutaj Was zdziwię bo jeśli obserwujecie mnie już jakiś czas czy to tutaj na blogu czy też na Instagramie to wiecie, że wielką fanką kremów do twarzy nie jestem, w ogóle nie jestem fanką. Nie lubię tekstury kremu, tego uczucia, że coś mam na twarzy, poza tym dla mnie kemy są po prostu za ciężkie i nie raz robiły tylko krzywdę mojej skórze. Ale zielony kremik od Fridge to najlepszy krem jaki dane mi było używać przez całe moje życie a szczególnie w okresie zimowym. Zgadzam się ze stwierdzeniem marki Fridge- to dyniowy mistrz regeneracji. Jest koloru zielonego-ale spokojnie po aplikacji nie będziecie wyglądały jak ufo-przepięknie pachnie w moim mniemaniu pestkami dyni, świetnie natłuszcza a przy tym szybko się wchłania, wygładza strukturę skóry, regeneruje i sprawia, że skóra wygląda po prostu tak dobrze. Jest idealny na zimę dla osób które nie lubią makijażu-bo daje świetną barierę ochronną przed mrozem i chociażby śniegiem, a co za tym idzie moja skóra nie jest czerwona a wręcz ukojona. To świetny krem, jeśli jak ja nie jesteście fankami kremów mimo wszystko musicie wypróbować ten, bo to istne cudo. 30 g kremu kosztuje 187 złotych.



9.JAN BARBA SOU

Jan Barba mile mnie w tym roku zaskoczyła co widać po ilości ich kosmetyków w moich ulubieńcach roku-ale to na pewno nie koniec jeśli chodzi o odkrywanie ich kosmetyków bo jest jeszcze parę pozycji które bardzo mnie interesują.
Pomimo iż mam dopiero 23 lata dbam nie tylko o skórę twarzy ale i wrażliwą strefę pod oczami która jednak najszybciej mówi o naszym wieku. Nawilżanie jak i regeneracja tej strefy powinna zacząć się jak najwcześniej i to nie tym samym kremem co do twarzy-chyba, że jest to olejek.
SOU-serum oczy usta-to taki malutki bohater w cudownym opakowaniu z aplikatorem w formie roll-on w takim malutkim 10 ml szklanym opakowaniu. Z początku przyznam się Wam, mówię sobie 10 ml co to jest, przecież mi to starczy na chwilę a używałam go 4 miesiące i w ogóle nie oszczędzałam bo pomimo iż w nazwie są oczy i usta to ja aplikowałam go również na skrzydełka nosa ale i czasami rozcierałam na całą twarz :D A co tam, kto mi zabroni? Powiem Wam szczerze, że to było najlepiej wydane 65 złotych w roku 2017.


10.MAHALO THE RARE INDIGO

Długo się zastanawiałam czy ten produkt ukazać w ulubieńcach roku z jednego prostego powodu- ceny bo moim zdaniem wyraźnie jest ona zawyżona. Na tą chwilę owy kosmetyk kosztuje ok 460 złotych za 30 ml i jest to niewątpliwie najdroższy kosmetyk jakie dane mi było używać. Zakupiłam go na początku stycznia poprzedniego roku i wykończyłam po 6 miesiącach co wieczornego używania. Aplikowałam go jedynie wieczorem z wielu kwestii-po pierwsze jest to olejowy balsam-kompletnie nie wiem jak to nazwać po angielsku po prostu jest to balm-przez co jest bardzo tłusty, musiałam zawsze uważać na linię włosów bym rano nie obudziła się z tłustą, po drugie miał bardzo wyciszający, intensywny zapach który koił moje zmysły po ciężkim dniu w pracy. Z jego pomocą wykonywałam masaż twarzy ale i po prostu aplikowałam go kolistymi ruchami, delikatnymi i wolnymi. Gdy go używałam, rano nawet podczas zimy nie potrzebowałam już dodatkowego nawilżenia, nawet w strefie pod oczami-zrezygnowałam w tamtym czasie z kremu pod oczy a aplikowałam tam właśnie the rare indigo. Czy mi go brakuje? Tak, bardzo ale nie zdecydowałabym się po raz kolejny na niego ze względu na cenę-moim zdaniem jednak mimo wszystko za wysoką, bo on nie jest wart 460 złotych. Uwielbiałam jego konsystencję i zapach, moja skóra uwielbia olejki ale nie, nie. W tym roku mam w planach zakup innego balsamu, ciekawej w moim mniemaniu firmy a to już niedługo tak więc czekajcie.


11.FRIDGE 3.3 GOOD MORNING

To niezwykły produkt jak zresztą wszystkie od marki Fridge, jedyny w swoim rodzaju. Niewątpliwie to najlepszy produkt do demakijażu roku 2017. Jak na żel przystało jest w konsystencji żelowy, ale tak przyjemnie, tak idealnie już niewiele trzeba aby dokładnie oczyścić skórę twarzy. Oczyścić a nie zedrzeć wszystko z twarzy łącznie ze skórą. Skóra po demakijażu jest przyjemnie miękka, nawilżona, oczyszczona, zregenerowana a kolor skóry jest wyrównany. Zapach jest niezwykle świeży i odświeżający dzięki dwóm olejkom eterycznym w nim zawartym-miętowym i pomarańczowym. Co tu wiele mówić, wiele opinii pozytywnych u wielu blogerek mówi samo za siebie-to świetny produkt. Koszt 79 złotych za 145 g i mamy aż 6 miesięcy na jego zużycie.

Za parę dni pojawi się post o ulubionych kosmetykach kolorowych roku ubiegłego, ale nie myślcie, że będzie tego pod dostatek bo jedynie pojawi się pięć produktów. Pojawią się również buble roku-kosmetyki które znienawidziłam w roku 2017 bądź które po prostu nie sprawdziły się u mnie tutaj będzie aż 10 pozycji-prawie tyle samo co ulubieńców :)

DLACZEGO WARTO PIĆ RUMIANEK?




Przyznajcie, że rumianek jest bardzo powszechną rośliną zielną, każdy ją zna. Specyficznie pachnie i wiedziałyście, że osiąga nawet wysokość do 50 centymetrów. Jest bardzo wszechstronną rośliną bo stosuje się go w leczeniu dolegliwości ale i kosmetyce-stosować go można zarówno zewnętrznie ale i wewnętrznie.






Jeśli borykasz się z bólem żołądka na sposób stresującego trybu życia wypij rumianek-dzięki spiroeterowi i związkom kumaryny koi nerwy natomiast kąpiele z dodatkiem naparu z rumianku niweluje złe samopoczucie.
Ja od pewnego czasu każdego dnia piję przynajmniej jedną filiżankę naparu z rumianku. Ale właśnie dlaczego akurat zdecydowałam się na rumianek?
Rumianek łagodzi objawy zapalenia pęcherza moczowego jak i również napar ukoi nerki-ja w okresie jesienno-zimowym zawsze mam problem z nerkami jak i pęcherzem-rumianek mi w tym pomaga ale oczywiście nie wyleczy sam owych dolegliwości.
Rumianek działa rozkurczowo jak i wykazuje działanie antyseptyczne i zwalcza bakterię.
Napar ten zaleca się również pić w czasie przeziębienia i grypy-zwalczy kaszel i katar również inhalacja z wyciągiem z rumianku zmniejsza objawy przeziębienia. Rumianek sprawdza się również w postaci płukanek do ust w infekcjach gardła.
Rumianek łagodzi nerwobóle, migreny jak i również bóle brzucha i głowy. Rumianek jest idealny dla nas kobiet a to dlatego, że łagodzi ból który towarzyszy nam w czasie menstruacji.

Ale rumianek to nie tylko łagodzenie bólu wewnętrznego czy też leczenie przeziębienia, owe zioło cudownie sprawdza się w pielęgnacji naszej skóry jak i włosów.
Rumianek wpływa na przyśpieszenie procesu gojenia ran, oparzeń, podrażnień-tak, tak pomaga nawet pozbyć się szpecących blizn. 
To właśnie "żółte koszyczki" są składnikiem kremów leczniczych i antyseptycznych maści, a więc jeśli masz przebarwienia na skórze warto ją przecierać naparem z rumianku, ja robię to każdego dnia z reguły wieczorem wtedy gdy pije napar. Kompres z dodatkiem naparu natomiast rozjaśni skórę, jeśli jesteś posiadaczką włosów blond możesz rozjaśnić włosy blond, ja jednak będąc posiadaczką włosów o kolorze jasnego brązu uwielbiam stosować rumianek na niektóre pasma latem-słońce dodatkowo rozjaśni je i wygląda to bardzo naturalnie. Płukankę z rumianku staram się robić przynajmniej raz w tygodniu aby wzmocnić włosy i dodać im blasku.

Jak przejrzycie półki w drogeriach to rumianek bardzo często występuje czy to w mleczkach, kremach łagodzących i kojących dla delikatnej i wrażliwej skóry, ma on właściwości ściągające, oczyszczające ale i wygładzające. Jednak zauważyłam, że gdy stosuje tonik z czystego rumianku każdego dnia moja skóra staje się coraz bardziej oczyszczona, rozjaśniona, wygładzona  i ukojona. Polecam Wam zrobić tonik z rumianku w domu, ja nie dodaje do naparu nic z reguły przemywam twarz codziennie świeżym naparem ale gdy przelejecie go do butelki możecie przechowywać go w lodówce nawet do trzech dni. 

Rumianek uwielbiam i pijąc go każdego dnia zauważyłam ogromne zmiany w samopoczuciu ale i wyglądzie mojej skóry czy włosów, jednak mam nadzieje, że zdajecie sobie sprawę, że sam rumianek nie załatwi sprawy. Ważna jest odpowiednia dieta, pielęgnacja skóry i włosów jak i choć odrobina ruchu i rozwaga.