piątek, 16 czerwca 2017

RMS BEAUTY UN COVER-UP.


 To jest szczególna dla mnie recenzja. Sam produkt który dziś Wam przedstawię jest szczególny, bo to od niego rozpoczęłam swoją przygodę z naturalnymi kosmetykami. Mam sentyment do marki RMS Beauty, to tej firmy najwięcej mam kosmetyków do makijażu i pomimo iż odkryłam je już rok temu, wciąż jestem im wierna. Ich składy są proste, naturalne i surowe, dodatkowo pielęgnują skórę ale i upiększają ją udoskonalając jedynie nasze naturalne piękno a nie ukrywając je.


Un cover-up w kolorze 11 zakupiłam rok temu chyba w lutym, zakupiłam go z myślą o używaniu go na całą twarz jako podkład, w tej roli niestety nie sprawdził się u mnie(o tym w dalszej części posta) ale w formie korektora pod oczy jak i przebarwienia oraz wypryski w dalszym ciągu sprawdza się rewelacyjnie.



Tak, to opakowanie przedstawione na zdjęciu jest ze mną już rok i cztery miesiące. Nie wiem czy to jakieś znaczne zużycie, a muszę zaznaczyć, że używam go każdego dnia gdy się maluje oraz nie żałuje go sobie szczególnie pod oczami. Chciałabym spróbować czegoś innego ale z drugiej strony tak ciężko mi się z nim rozstać bo bardzo go lubię. 

Podkład/korektor jest niezwykle lekki w konsystencji i nawilżający dzięki chociażby olejowi kokosowemu...uwaga właśnie dlatego nie używam go na całą twarz jako podkład. Moja skóra twarzy nie lubi się z tym cudownym składnikiem, na drugi dzień budzę się z podskórnym grudkami oraz wypryskami...ten olej niestety zapycha mnie jednakże nie robi mi krzywdy gdy nakładam go pod oczy czy punktowo na wypryski(zauważam wręcz, że wypryski szybciej znikają i nie powstaje przy tym blizna).
Produkt pomimo iż jest naturalny przez to nie w składzie silikonów dobrze rozgrzany w dłoniach(jego konsystencja w słoiczku jest zbita, stała najlepiej aplikuje się go za pomocą palców na twarz)pięknie sunie po twarzy przy czym zmniejsza widoczność porów i wygładza skórę i do tego to krycie....istny photoshop. 
Podkład idealnie stapia się ze skórą przy czym maskuje niedoskonałości skóry ale i świetnie neutralizuje zaczerwienienia, po porostu je kryje na wiele godzin. Muszę nadmienić, że nie pudruje kosmetyku i utrzymuje się u mnie przez cały dzień i wciąż wygląda rewelacyjnie(muszę jednak nadmienić, że jestem posiadaczką skóry suchej). 
Skóra po aplikacji podkładu wygląda nieskazitelnie a przy tym nie jest ani sucha ani mocno pomalowana bo już niewielka warstwa wystarczy aby cieszyć się świetnym kryciem. 
Podkład nawilża i naprawdę leczy skórę dodatkowo ją upiększa w taki fizyczny sposób a to dla mnie najważniejsze.
Odcień który posiadam to 011 który oceniłabym jako jasny odcień z żółtą bazą, świetnie stapia się z moją cerą ale i przepięknie rozświetla spojrzenie. 

Ważne jest jednak aby skóra przed aplikacją owego produktu była wystarczająco wypielęgnowana i nawilżona bo niestety produkt lubi się "zatrzymywać" na suchych skórkach. Przy nim musisz pamiętać o częstym peelingu skóry oraz dobrym nawilżeniu. 
Jak wspomniałam wcześniej najlepiej nakładać go za pomocą palców, choć beauty blender także nieźle sobie radzi, nie polecam aplikować go za pomocą pędzla bo pozostawia smugi a już w ogóle nie kupujcie specjalnie pędzla do niego przeznaczonego, gdyż w moim odczuciu jest fatalny(miałam i ciesze się, że się go pozbyłam).



Owy produkt dobrze zaaplikowany naprawdę ciężko dostrzec gołym okiem, nie jest to produkt zupełnie matowy w odczuciu innych ludzi których opinie czytałam jest za tłusty, ja jestem posiadaczką cery suchej i u mnie wygląda jak podkład rozświetlający a nie coś tłustego. Nie zbiera się u mnie również w zmarszczkach czy załamaniach skóry(wiecie o co mi chodzi) ale zaaplikowany nabyt blisko dolnej linii rzęs może to robić.

Zobaczcie tylko ten skład: *Cocos Nucifera (Coconut) Oil, *Ricinus Communis (Castor) Seed Oil, *Cera Alba (Beeswax),  *Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, *Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Tocopherol(non-GMO), *Rosmarinus officinalis (Rosemary) Extract, and may contain: [+/- Titanium Dioxide CI 77891, Iron Oxides CI 77492, CI 77491, CI 77499]

To tylko ok 11 składników ale za to jak cudownie działających. 
Ja jestem niewątpliwie zakochana w tym produkcie, powoli się mi kończy i mam już w planach zakup innego korektora ale gdy tamten się nie sprawdzi natychmiast wracam do Un Cover-up. 

Za słoiczek o pojemności 5,67 g musimy zapłacić 166 złotych na stronie warsztatpiękna

Jeśli chciecie rozpocząc swoją przygodę z naturalnymi kosmetykami do makijażu niewątpliwie un cover-up to dobry początek.
Znacie owy produkt? A może jest również Waszym ulubieńcem?


Post nie jest sponsorowany.

4 komentarze:

  1. Moja cera tez nie lubi się z olejem kokosowym, wiec pewnie na cała buzię ten produkt by się nie nadal. Ale jako korektor mmmm, chyba mogłabym go polubić ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tylko jako podkład. W roli korektora u mnie się nie sprawdza. Pędzel dedykowany do podkładu się nie sprawdził? Zastanawiam się mocno czy go nie dokupić, póki jeszcze mam ten podkład, ale teraz się już waham...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że nie "poznałyśmy" się szybciej chętnie oddałabym Ci go za darmo-tak zrobiłam rozdanie :) Pędzel zdaniem Rose jest niczym palec(chodzi o linie papilarne)ale naprawdę u mnie tworzył tylko smugi i aplikacja podkładu nim była koszmarna.

      Usuń
  3. Czytając opinię. Chyba się skuszę na zakup tego korektora. Mam straszne cienie. Dzięki za info o pędzlu do kompletu. Bo też mnie korcił. A okazuje się palce starczą.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz :)