wtorek, 21 listopada 2017

ULUBIENIEC PAŹDZIERNIKA.



 Podkład to produkt bez którego przeżyję ale i z drugiej strony jest najchętniej testowanym przeze mnie produktem jeśli chodzi o makijaż. To z reguły najwięcej w kosmetyczce mam podkładów, lubię co jakiś czas coś innego testować, szukać czegoś nowego, coraz to lepszego. Nie jestem fanką wielkiego krycia, podkładów które czuje i co najważniejsze widzę-ja wiem, że to podkład produkt który nakładamy na twarz i z racji tego jest widoczny ale ja dziele podkłady na widoczne i niewidoczne. Jestem fanką "make-up no make-up" toteż dobór idealnego podkładu jest dla mnie bardzo ważne jak i nie najważniejsze. Mam już swojego graala ale w formie sypkiej-mowa tutaj o podkładzie bare minerals w wersji oryginal, ale odcień który posiadam jest na tą chwile dla mnie zbyt ciemny, idealnie dopasowuje się latem a teraz staje się delikatnie pomarańczowy toteż stosuje go jedynie od czasu do czasu-bardzo lubię nakładać go na większe wyjścia. Miałam podkład idealny mowa tutaj o Sappho ale zmienili formulę i nie jest on już tak genialny, toteż szukałam dalej. No i znalazłam i to wcale nie tak daleko, bo w Polsce.


Jak zapewne wiecie jestem wielką fanką kosmetyków naszej rodzimej marki Fridge by yDe, są w stosunkowo świetnych cenach a jakość...jest wyborna. W ich ofercie już od jakieś czasu jest ff.1 fabulous face którego fenomenu nigdy nie rozumiałam. W butelce taki ciemny, dodatkowo jest tak naprawdę kremem nawilżającym z dodatkiem odrobiny podkładu. Zawsze mówiłam sobie- "to nie może się udać."A jednak się udało bo mówię szczerze to najlepszy produkt do makijażu twarzy jaki kiedykolwiek miałam. Wszystkie inne podkłady czy kremy CC i BB nie mogą równać się z tym cudem.
Miłością do tego produktu zaraziłam moją mamę jak i również siostrę które jak ja są fankami naturalnego wyglądu.


Podkład pomimo iż w buteleczce wygląda na niezwykle ciemny świetnie dostosowuje się do każdego odcienia skóry-moja siostra jest o parę tonów jaśniejsza ode mnie, ja dodatkowo wpadam w oliwkowe tony i stosujemy go obie. Produkt świetnie nawilża, chroni moją delikatną skórę, sprawia, że jest ona promienna, rozświetlona a dodatkowo nie pozostawia tłustego filmu. W moim odczuciu ten produkt jakby cały wchłaniany był w skórę, jednak tak nie jest. Jest niezauważalny gołym okiem, może nie wygładza skóry(jest pozbawiony silikonów i innych świństw) jednak przepięknie rozprasza światło toteż nikt nie zwraca uwagi na nasze niedoskonałości. To cudo w składzie posiada naturalne glinki które są pełne krzemu, żelaza, magnezu i wapnia a więc to one z czasem wygładzają naszą skórę-zauważyłam wielką poprawę cery od kiedy używam tego produktu, a jest to już miesiąc. Aż miesiąc albo i dopiero miesiąc bo efekty podczas stosowania tego produktu są naprawdę szybko zauważalne. Skóra z dnia na dzień staje się coraz to bardziej nawilżona i elastyczna, w składzie mamy olej śliwkowy który robi cuda z moją skórą. Bogactwo składników w tym produkcie sprawia, że ze skóry nie ucieka nam woda a dodatkowo przeciwdziała starzeniu się skóry.
Świetnie się go aplikuje na twarz pomimo iż nie posiada w składzie silikonów. Nie tworzy smug, nie pudruje twarzy  a utrzymuje się na niej naprawdę cały dzień-zazwyczaj mam go na twarzy ok. 10 godzin i spędzam czas zarówno w klimatyzowanym miejscu jak i na zewnątrz gdzie pogoda nie rozpieszcza- nie świeci się, wykończenie ma bardzo naturalne jakbyście nałożyły na twarz świetnie nawilżający krem. Po prostu "make-up no make-up" dla mnie to idealne określenie tego produktu.


Moja dłoń przed roztarciem ff.1

Od roku zastanawiałam się nad jego zakupem, myślałam jednak zawsze, że będzie to produkt transparentny, nic nie robiący, że nie zastąpi mi podkładu. W jakim błędzie ja żyłam, uwierzcie mi od kiedy go mam odstawiłam wszystkie podkłady.

Dłoń po roztarciu ff.1


Zaznaczam na samym podkładu nie kryje jakoś wybornie, ale to nie jest w nim najważniejsze bo mimo wszystko skóra po jego zaaplikowaniu wygląda bardzo korzystnie. Ostatnio miałam go zaaplikowane podczas wyjścia na imprezę, przed nią wyskoczyło mi parę wyprysków które nie były czerwone ale wyraźnie były widoczne, nie chciałam jednak zakrywać ich wielką ilością produktów.
 Pod oczy zaaplikowałam niewielką ilość korektora, wytuszowałam rzęsy i nałożyłam czerwoną szminkę na usta no i nie powiem, mężczyzną bardzo taki look się podobał. Ciągle powtarzali, że mam piękną cerę tak świeżą i zdrowo wyglądającą. Było mi niezwykle miło i czułam się niezwykle pewna siebie.
Pomimo iż mam cerę naczynkową i na twarzy bywam czerwona gdy aplikuje ff nie ma o tym mowy.

Dla mnie jest to produkt idealny, jedynym jego minusem jest fakt iż na zużycie 30 ml mamy jedynie 2,5 miesiąca a produkt jest bardzo wydajny, zawsze możecie kupić go na spółkę z mamą, siostrą czy przyjaciółką.

Bardzo Ci dziękuje Joanno, że miałam dzięki Tobie okazję go przetestować bo zakochałam się w nim już po pierwszej aplikacji. Pewnie gdyby nie Ty nigdy bym go nie odkryła :)

Mam nadzieje, że moja recenzja skłoni Was do zakupu ff.1 albo chociaż do wypróbowania go na własnej skórze(przy zakupach w Fridge możecie poprosić o próbkę), bo to magia w buteleczce.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuje za każdy komentarz :)